Było już bardzo podobne, lecz nie identyczne zdjęcie.
Siedzę sobie bite dwie godziny nad opowiadaniem z polaka i za cholerę nie mam na niego pomysłu. Może źle podchodzę do tematu. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Może też to, że jestem zmęczona ma tu jakieś znaczenie... A jeszcze trzeba dokończyć prezentację z historii, wymyślić jakieś zadania, bo jutro to MY prowadzimy lekcje - o powstaniu listopadowym. + Zrobić jakieś zadania z niemca, aaa i ogarnąć biologię, bo skoro waha się moja ocena to pewnie mnie jutro zapyta czy coś w tym guście.
Dziś wstałam sobie przed ósmą, ogarnęłam twarz i jeszcze chemię trochę. Tata sobie wgl o 9:15 przyjechał po mnie, a pani F. miała na nas od 9 czekać, hahaha. Dobra tam. Jak ją zobaczyłam pod tym całym pasażem... matko - taki tam miś w białym berecie. W sumie jest postęp... Mój samochód jako tako nie ucierpiał na tej wycieczce. xD [Mam jeszcze dużo do opisania, ale jak na razie muszę ogarnąć ten polski]...