Byłam tu i tam, wróciłam. Zdjęcie z tężni w Konstancinie bodajże (dojechałam tam rowerem i za bardzo skupiałam się na tym, by jechać prosto <skutek tego kieliszka i tego kufla>, że nie pamiętam gdzie to dokładnie było). W każdym bądź razie takiego tłoku w tak "spokojnym i cichym miejscu" (z akcentem na 'cichym') jeszcze nie widziałam.
W środę pojechałam do Tumian i w środę odebrałam prawko (wreszcie!!!!!!!) i dowiedziałam się (NIESTETY), że prawko mam terminowe i za 4,5 roku będę musiała wybulić jeszcze raz forsę na lekarza i na kartonik :( buuu. Ale pani lekarka powiedziała (po pani okulistce), że właściwie to okularnicy powinni robić sobie badania co roku, ale że ona (na ładne oczy, czy jak) zapisze mi, że mam się badać co pięć lat. Więc zaoszczędzam w sumie kupę forsy, łał.
I teraz moja kochana mamusia (hahaha jaki podliz) daje mi samochód :) i na razie 3 razy jeździłam, w tym raz sama w aucie (do sklepu i z powrotem). I dzisiaj omal nie stuknęłam innego samochodu (ołć). Nie ma to jak zaparkować, że z jednej strony ok 15cm wolnego, a z drugiej metr jak nie więcej (achh, to tylko ja...). Ale mówi się trudno i jedzie się dalej. Mamusia mimo dzisiejszej nieomal-stłuczki z tego co wiem nie obawia się dawać mi samochodu. I dobrze, bo ja loffffciam brum-brumić <3 :).
Wakacje mijają, z domkiem nie wiem co będzie, pogoda ma się zepsuć (akurat na planowany wyjazd), w Cogito nic mojego się nie ukazało, ciocia nie przyjedzie, z domu się ruszyć nie mogę (znaczy nie mogę w konkretne miejsce, do konkretnej osoby), dupa.
pozdrowienia dla tych, którzy chcą, a nie mogą, no...