Wczoraj chciałam napisać, że życie jest okrutne i fe i w ogóle be. Bo wiecie co? Jestem uczulona na wszystkie smaczne letnie owoce! No, niesprawiedliwość po prostu! Do niejedzenia ananasów, jabłek, brzoskwiń i czereśni się jako tako przyzwyczaiłam, ale żeby do truskawek... Gdybym wierzyła w Boga, napisałabym, że mnie za coś pokarał, ale nie wierzę, więc tak nie piszę.
Tak w ogóle to dzisiejszy dzień spędziłam na lataniu z chyba-gorączką i prawie-nie-gardłem po mieście kupując prezenty dla moich 3 (trzech!) host-families (na 2 tygodnie) i ogólnie tak. Oczywiście zapomniałam masy rzeczy, takich jak pójścia do ZUS-u (bleee).
I jutro zamierzam się pofarbować. Mam tylko nadzieję, że nie wyjdzie to jak jakiś kotlet czy gówno. (nie wspomnę, że jak mnie matka pofarbowała, to przez 2 tygodnie chodziłam w czapce).
I napisał p. J. L., że zamieści w Cogito mój wiersz (wysłałam go w styczniu^^). Nie napisał który, ale się domyślam. Pewnie ten, który tak bardzo objechali na portalu literackim. Tak więc baczcie na wakacyjny numer (a tych będzie może z trzy) i delektujcie się (nie no, dżołk, tak serio to chyba na to wyróżnienie nie zasługuję, ale ciii).
I za 5 dni Kraina Wiatraków. J będzie faaaajnie. J mam nadzieję, że się nie rozchoruję do tej pory, tak więc najbliższe 2 dni spędzę zapewne pod kołdrą i asystą kilku lekarstw.
Zadania do zrobienia przez wakacje:
- Przeczytać kilkanaście książek oznaczonych jako pilne!
- zrobić prawko
- posprzątać wreszcie
- napisać coś mądrego.
-....