Przyjaźn jest jak milosc... nie trwa wiecznie.
Może źle to ujełam... bardziej jest jak zauroczenie, po jakims czasie przemija.
Nikt nie jest już prawdziwy. Nie możesz oczekiwac szczerosci. Błędy wżerają się w skore jak kwas.
W moim życiu wiele się pozmieniało.
Zakończyłam życie z inteligentnym i spokojnych chłopakiem na rzecz ekscytujących przeżyc z człowiekiem, który ma trudnosci z poukładaniem swojego życia. Jednak wiem, że mam w nim oparcie.Ile to wytrzymam?
Obecnie strasznie się zawiodłam... widze po 5 latach, że przyjaźń nasza jest nafaszerowana kłamstwem a ty zabijasz siebie od środka dręcząc się jakimiś komplekasmi. Masz problemy z samoakceptacją?! Śliwka ci nie słuzy?! Ona cie rozumie... zamiast wyciagnac cie z tego pograza cie jeszcze bardziej! Ale ja zawsze będę tą złą. Sprzeciwiam się dla twojego dobra ale docenisz to za kilkanascie lat. Tak strasznie się źle czuje... nie nie mam problemów ze sobą. Potrzebuje czerpac czyjes aby zapomniec o swoich... O Twoich tez. Tak strasznie chciałabym cię uderzy w twarz i powiedziec prosto w oczy jak dzisiaj cie nienawidze! Wiem, mocne słowa... ale ile jeszcze będziesz mnie oszukiwała?! polegała na innych ludziach. Kiedy przyjedziesz po pomoc do mnie i przestaniesz wytykac mi błedy?! Tak sie nie robi... ja wiem, ze nie jestem inna wiem ze tez mam wady! Doskonale.
Dopiero teraz doceniam innych... kolezanka z klasy, która wziełam za zamknieta w sobie, otworzyla sie przede mna i... satrsznie lubie z nai rozmawiac o wszystkim. Uwielbiam obyslac plany ,,co dalej?", nie boi sie prosic o pomoc. To mi sie w niej podoba. Czasami mowi cos do mnie... i nie oczekuje odpowiedzi. Staram sie zrozumiec.