Ja tylko potrzebuję odrobiny ciepła, miłości. Tylko od rodziców raczej nie wystarcza. Potrzebuję czasami, żeby mnie ktoś przytulił, żeby mi powiedział, żebym się nie martwiła, że część problemów, obowiązków i smutków ze mnie zdejmie. Nie wiem dlaczego, ale jakoś wszyscy ludzi się do mnie zrażają dość szybko. Albo mi się tak tylko wydaje. A ja się za bardzo do ludzi przywiązuję.
Trochę mi smutno.
Zabieram czasu komuś bliskiemu, kto jest aktualnie na studiach, kto ma dużo ważniejsze rzeczy od głupiej i na dodatek bardzo brzydkiej małolaty. I mam z tego powodu wielkie wyrzuty sumienia, że pisząc o 6 rano, wysylając kilka smsów w trakcie lekcji, pisząc wieczorem i usiłując się zobaczyć. I jak próbuję przeprosić za to, że jestem nachalna i zabieram tylko czas, który mógłby poświęcić na coś pożyteczniejszego niż słuchanie wydumanych problemów małolaty, to spotykam się z całkowitą dezaprobatą.
Powiedziałam, że powiem Ci coś prosto w twarz. Otóż nie, nie powiem, za bardzo się boję Twojej reakcji. Napiszę tutaj. Chciałabym kiedyś okazac się na tyle dobra przyjaciółką, aby jeden raz móc zapleść Ci warkocz. O większej liczbie razy nawet nie śmiem śnić. I staram się o tym wogóle nie myśleć.
Przepraszam.
fot. autorka bloga