Zawsze byłam szalona i nie dawałam się wpasować w żadne schematy. Byłam po prostu "trochę" inna, co nie znaczy lepsza - absolutnie! Po prostu wyróżniały mnie raczej niecodzienne poglądy na życie i nie do końca zwyczajne spojrzenie na świat. Może to dzięki większej wrodzonej wrażliwość. Nie wiem. Gubiła mnie czasami ta determinacja w dążeniu do celu, nie ma co ukrywać. Ale równocześnie byłam mistrzynią w realizacji marzeń. Tak naprawdę to nie żałuję żadnego ze swoich dzikich szaleństw. Powiem nawet więcej - nie chciałabym patrzeć wstecz na swoje życie i widzieć tylko szare chwile, przesiąknięte codziennością jak już nieco chłodną herbatą. Każdy z moich dni i większość moich chwil miały smak wszystkich kolorów tęczy. Pachniały niebem, miodem, cynamonem, mocną herbata. Ja zawsze czułam, że lepiej być nierozsądną, ale szczęśliwą. I nazbierać sobie do serca jak najwięcej wspaniałych chwil.