Czara goryczy przeleje się i banalna sytuacja doprowadza do wybuchu wściekłości lub wylania morza łez. Ja słucham i przyglądam się uważnie. Czasami coś powiem, ale w większości przypadków milczę. Nie wiem, czy lepiej powiedzieć o parę słów za dużo, czy parę za mało. Nie udowadniam nikomu swoich racji. Tego bólu nie da się nafaszerować farmakologią, rozmasować ani nastawić... On kruszy się od środka powodując, że małe potknięcie rozsypuje człowieka w drobny mak, tylko po to, abym się pozbierała, stała się odporniejszą osobą, układając na nowo te wszystkie porozrzucane elementy. Wzbierała we mnie złość do momentu, aż przestałam robić dla niej miejsce i uzmysłowiłam sobie, że przecież spokój jest bardziej pożądanym gościem.