Nie wierzę w to.
Nie wierzę,chyba sama siebie od 3 lat robie w ciula.
W końcu ,,Od 15 lat NIC nie ma sensu"
Zaraz zrobie coś komuś albo sobie.
Obiecuje i nie żartuje..
Plan się nie powiódł więc moja autodestrukcja będzie jeszcze mocniejsza.
Swieta..Załosne.Tak bardzo.Wszystko.
Myślałam,że zaczynam wreszcie poztywnie patrzeć na samą siebie.A dziś wyszlo na to,żechyba zaczęłam się przeceniać.Więc możliwe,że inni też to robią.
Nic,żadne starania się ni są warte.I tak ja i wszystko zostaje obrzucone gównem.
Szukam jakiejś ucieczki.Czegoś dzięki czmeu bedę mogła dac uspust łzą,złości.
Chyba mam cholernie skomplikowaną psychikę.Mojego charakteru,osobowosci nawet nie umieli psychologowie określić robiąc durne testy.NIgdy nic im sie nie zgadzało w wynikach...
Wydaje mi się,że w środku jestem bardziej czuła niż na zewnątrz.Napewno.
Mam łzy w oczach kiedy uświadamiam sobie moją naiwnośc albo raczej brak wytrwałości,zwątpienie...
Wystarczy jedno wydarzenie a wszystko staje się zupełnie inne.Mimo nowych perspektyw pare dni temu,kiedy wydawało się,że jest bardzo duże prawdopodobnienstwo na zmiany,ŻE NIE JESTEM SAMA...jest jeszcze gorzej.
Dziś był punkt kuluminacyjny.
Zaczynam mieć dziwne pomysły.
Pierwszy raz chyba aż tak.
Down in a hole, feeling so small
Down in a hole, loosing my soul
Id like to fly,
But my wings have been so denied
I zawodze się na ludziach.Coraz częściej.To też mnie boli.Kiedyś istaniała jakaś głębia w tych znajomościach.A potem wychodziła cała prawda.
Po raz kolejny uświadamiam sobie,że widze zbyt dużo dobra w świecie.Takiego,ktore jest tylko złudne,na pierwszy rzut oka.
Jestem uwięziona.