A tak zginął jeden z mieszkańców nie-tak-spokojnego miasta.
Zawsze, gdy nie mam aparatu, najbardziej go potrzebuję i zarzekam się, że mogłabym zrobić tyyle zdjęć.
Tymczasem apartu nie ruszyłam na dobrą sprawę od wycieczki.
A mój fotoblog obraził się do tego stopnia, że gdy na niego weszłam, to się okazało, że mnie nie pamięta.
I się musiałam logować.
A tak naprawdę za wiele nie mam do powiedzenia.
Bla, bla, bla...Tu zaczęłam przynudzać, więc zostało to wycięte.