Kto wymyślił, że na uczelnie trzeba przyjeżdżać na 8... Jak tylko o 6 zadzwonił budzik żałowałam, że go ustawiłam... Żebym się zwlekła z łóżka wystarczyło 'tylko' 30 minut... Pół godziny w autobusie jakoś przeżyłam. Dobrze, że nie zasnęłam na stojąco Pojawiłam się na zajęciach i ludzie zaraz oczekują ode mnie aktywności umysłowej... Dopiero po 9 kofeina zaczęła działać w moim organiźmie... Jakoś przeżyłam zajęcia, chyba cudem... A jutro znowu na 8 i do tego zaczynam angielskim... Ciekawe jak ja coś wydukam moją łamaną angielszczyzną o tak wczesnej godzinie...
Ja chcę już wakacje, słoneczko i duuuuużo wolnego czasu xD