W wychowaniu dzieci bardzo ważne jest ich docenianie.
I to nie jest wcale takie łatwe i oczywiste, ja potrafie spojrzeć na siebie krytycznym okiem.
Przy "kocham cię" nie ma znaku równości z "doceniam cię", tu nie chodzi o uczucie.
Chodzi o zwykle docenienie dziecka, które nie zawsze jest proste i oczywiste.
Bo najbardziej docenia się swoje dziecko, kiedy jest takie malutkie, takie kruche, takie ledwo co wyjęte z naszego brzucha, kiedy nie potrafi jeszcze powiedzieć swojego zdania.
Wtedy wydaje nam się cudem świata, najwspanialszym i najpiekniejszym.
Ale trzeba potrafić doceniać swoje dziecko także później, kiedy być może już nie jest takie doskonałe.
doceniac razem z wszystkimi jego wadami.
Borys jest juz dużym chłopcem, za 3 miesiące konczy 2 latka.
I być może nie mówi piękną polszczyzną, to podziwiam go za odwage i to jaki jest otwarty do ludzi. Za to, że potrafi również się czemuś sprzeciwić i pokazać swoje uczucia.
Ale łapię się czasami na tym, kiedy patrze na noworodki, mówie sobie w myślach "jeju, kiedy mój synek był taki malutki. Jak wtedy bylo wspaniale. Teraz tylko coraz więcej problemów". I za chwile spoglądam na Borysa i myslę sobie "Jak tak możesz. Doceń tego malego, jest cudowny".
Czasami zastanawiam się nad relacjami z moimi rodzicami.
Mysle że w ich wychowywaniu zabrakło właśnie TEGO elementu.
Dogadywaliśmy się tylko wtedy, kiedy byłam mała. Im starsza i im więcej miałam do powiedzenia, podkreslali że tak naprawde nic nie wiem i tylko się niepotrzebnie wymądrzam. Nie doceniali mnie i nie szanowali, i tak jest niestety do tej pory.
Mam nadzieję, że w wychowaniu Borysa będę zawsze o tym pamiętać, aby nigdy nie przestać go doceniać, na każdym etapie w jego życiu.