"Część mnie chciała prosić cię, byś został. Byś walczył o mnie, walczył o nas. Powstrzymała mnie tylko myśl, że przecież kiedy ktoś kocha prawdziwie, to zostanie sam z siebie, bez proszenia go o to".
Mirtha Michelle Castro Marmol
Niezbyt udaje mi się przelać mój optymizm w słowa. A u mnie naprawdę jest dobrze. Śmieję się. Tańczę. ŻYJĘ.
Choć nieco to puste się wydaje, nieco bez wyrazu i jakieś takie sztuczne - jest dobrze. Jest normalnie.
Milczący telefon swą ciszą rani. Brak wiadomości i jakiegokolwiek odzewu nie dziwi. Ale jednak...
Znowu to ja piewsza dam znak. W sumie nie będę miała wyjścia. Chciałabym mieć wybór, by móc go zignorować. Odrzucić. A tymczasem pieklę się, próbując ugłaskać urażoną dumę.
Ale złości we mnie coraz mniej. Mam nawet momenty, że jest mi obojętne, że jest mi wszystko jedno. Że życzę mu dobrze. Oby kiedyś momenty zamieniły się w codzienność.
Wtedy ruszę dalej. Pozwolę sobie znowu czuć i widzieć możliwość, by zacząć od nowa. A tymczasem... :)