nie jestem anorektyczką. po prostu nie mam dzisiaj ochoty na nic. nawet w dosłownym tego słowa znaczeniu. stary rok odszedł - nareszcie. do 4 nad ranem rozkminiałam wszystko co się wydarzyło w 2010. wielu spraw nie rozumiem, ale... uważam za zakończone. kropka. dzięki Kasia za tą rozmowę nocną w kuchni, było mega. teraz zaczynam na nowo. everything. bo najważniejsze to, nie przyzwyczajać się co nie? przepraszam Adrian, że taki kawał drogi zawędrowałeś a się po prostu musieliśmy minąć na drodze. ale spokojnie, jeszcze jest tyle czasu, żeby gdzieś wyskoczyć. i jeszcze raz, Kasia, dzięki! coraz bardziej uświadamiam sobie, że teraz będę szczęśliwa. może nie zaraz teraz, ale niedługo. są wzloty i upadki. a właśnie, przepraszam jedną osobę, za to co powiedziałam kilka minut po 24.00 w noc sylwestrową przez telefon. właściwie to nie było nic przykrego, po prostu sprawiłam, że poczułeś się zakłopotany. ale to było odruchowe. i dziękuję za te dwie godziny, które spędziliśmy wieczorem na ławce. te rozmowy z Tobą były niemożliwe!
2010 - zakończony, wyjaśniony, zamknięty na zawsze w szufladzie wspomnień.