Dojechałem się dziś w trupa na trasie, którą wziąłem z planem na 42. Za wcześnie się na to porwałem i zgasłem jak Elvis mimo szybkoprzyswajalnego bufetu, jaki targałem w plecaczku. Czyli nie energetycznie skonałem, tylko jeszcze mam za słabą bazę i rozsypały mi się nogi. Najpierw rozsypał mi się w ogóle brzuch.
Na koniec nic już nie działało i szedłem jak marynarz podczas sztormu, walcząc z ostatnimi metrami :D
A buty miałem tak mokre, że nie było sensu już uważać gdzie staję. Tak nawodnionej puszczy nie widziałem jeszcze nigdy odkąd tu biegam, bo ostatnie zimy były bezśnieżne. Śnieg robi coś niesamowitego dla lasu, topiąc się powoli pozwala mu optymalnie magazynować wodę.
Kiedyś, jak byłem jeszcze w szkole, starszy brat uczył mnie wszystkiego o górach i dziś skorzystałem z jego historycznej rady, że jak już nie ma innego wyjścia, a buty są mokre i jest ci zimo, trzeba nogi wpakować w foliowe worki. I tak zrobiłem :)
Szkoła przetrwania ten las :) ale będę spał zaraz jak kamień
29 SIERPNIA 2023
9 LIPCA 2023
12 CZERWCA 2023
1 MAJA 2023
1 MARCA 2023
7 LISTOPADA 2022
13 WRZEŚNIA 2022
11 WRZEŚNIA 2022
Wszystkie wpisy