Niedawno wróciłam z ||| Wiosennych Targów Ogrodniczych na terenie Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
Nie wiedziałam czego się spodziewać,zapuszczając się sama autobusem w nieznajome strony.
Zauroczył mnie widok pięknych lasów,a gdy dotarłam na miejsce...
...szczęka mi opadła.
Czegoś takiego jeszcze nie widziałam.
W ciszy kierując się instynktem przemierzyłam targ w poszukiwaniu miejsca,gdzie miały się odbyć rzekome pokazy ogierów.
Wybrałam najkrótszą drogę (o dziwo) i po chwili byłam już na miejscu.
Jak jakiś facet uznał - "Eeee,lipa z bidą."
Na stanowiskach stały 2 ogiery.Jeden,kasztanowaty,trząsł się ze strachu,stąpał z jednej nogi na drugą.
Drugi,kary,rżał z całej siły,w między czasie łykając.
Jak na każdym targu - ludzie pchali się do koni,chcieli je obejrzeć,pogłaskać,w tle tysiące ludzi kupujących,sprzedających,gdzieś pośrodku koncerty i konkursy,hałas niesamowity.
Ale po chuja się pytam,wcisnęli te biedne konie tam i je zostawili,bez picia,bez jedzenia,na "pastwę losu"?
Bogu dzięki,że to były tylko dwa ogiery i że nie działy się rzeczy typowe np. dla Skaryszewa.
Niedaleko,przy okujcach porozstawane były stanowiska ze sprzętem jeździeckim,w bardzo okazyjnych cenach (np. wszystkie parciane kantary za 10zł niezależnie od rozmiaru i firmy,wielkie skórzane kantary dla koni pociągowych robione u rymarzy - 45zł.)
A że pieniędzy w ogóle nie miałam,to nic nie kupiłam,o.
Dobra,lecę się umawiać na sesję.
Tylko obserwowani przez użytkownika lightium
mogą komentować na tym fotoblogu.