(Tu Ordyn pomyślał,że zabije mnie tańczeniem w galopie + ot takimi zmianami galop-kłus-galop-stęp-galop,ale najwidoczniej mu się nie udało : D )
Dzisiaj Chromit (który przecież nie kłusuje ani nie galopuje,bo go taaak nóżki bolą,że jest nietykalny) galopował pode mną tak zajebiiiście,że w końcu postanowił mnie zostawić w rowie : D
Ale od początku...
Miałam jechać w teren,nie?
Oczywiście szef już się umówił z Anią i z Natalią i se pojechali w pizdu,zostawiając mnie samą na półtrej godziny. ^_^
I więc jak zwykle akcja : "Magda,sprzątaj!"
Wywaliłam 3 boksy z obornika,pozamiatałam,posprzątałam stajnię,umyłam naczynia,wyczyściłam 2 konie,zrobiłam herbaty....
...niczego nie zauważył.
Wsiadłam na Chromita.Nie dałam sobą pomiatać.
Gówniarz myśli,że będzie mi się stawiać ; )
Stęp,kłusy po polu,wymęczyłam go trochę i zaczęłam galopować pod górkę i na górce.
Galopuje ostro,aż miło popatrzeć!
Pod koniec jazdy zagalopowałam jeszcze raz.Tuż przy górce Chromitek uznał,że zostawi mnie w rowie i zrobił taki faajny zwrocik w galopie.
Pomyślałam sobie "niech ci tam kurwa będzie" i wpierdoliłam go galopem w ten rów (bo i tak bym już nie wykręciła) na połamanie nóg i wyciągnęłam go galopem na asfalt,tuż pod koła samochodu ^_^ Kochaaany konik.
Próbował panikować widząc przed sobą auto,ale wiedziałam co robić i po chwili bezpiecznie asfaltem wróciliśmy na łąkę.
Gdy mama Natalii poszła na jazdę,zabrałam się za zamiatanie.Po chwili słyszę kroki konia.Ucichłam.
Patrzę - Chromit zadowolony wbiega do stajni i wchodzi do boksu.W siodle.Bez ogłowia.Stałam wryta z tą miotłą przez dobrą chwilę. o_O
Po chwili jedyne co zdąrzyłam zrobić,to nieco zasunąć drzwi,gdy ot tak wszedł szef z ogłowiem i pani Iza.
On nie dał sobie nic wytłumaczyć,darł na mnie mordę,że zasunęłam drzwi (bo w jego wersji koń mógł się zabić!!!),że ogłowie źle pozapinane było (a cały czas mnie ganiał i drażnił,że mam byle jak szybko ogłowie zakładać i jeździć i tak jest codziennie),w końcu nie wytrzymałam i wrzasnęłam :
"O co ci kurwa znowu chodzi?!Co się stało?"
A szef i pani Iza od tak powiedzieli,że po prostu puścili Chromita wolno,bo ogłowie zdjęli poprawić i wyszli z koniem ze stajni.No zonk kurwa.
Aha,Ania wróciła cała zlana z terenu,bo Ordynek chciał ją zabić galopem.
I ZGADNIJCIE,KTO GO TEGO NAUCZYŁ? ; ))))))))))))))))
Tylko obserwowani przez użytkownika lightium
mogą komentować na tym fotoblogu.