wczoraj wszystko byłoby ok, gdyby nie urocza kolacja mamy, której nie przewidziałam... a zrobiła to, co lubię, także niezjedzenie tego byłoby dla niej podejrzane ;/ nie chciałam potem prowokować wymiotów, już tak zrobiłam przedwczoraj, poza tym to jedna z najgorszych rzeczy jaką można zrobić w takiej sytuacji, chociaż wydaje się być jedynym wyjściem.
dzisiaj będzie CO NAJWYŻEJ 1200.
aaa, i prawdopodobnie z 54kg zrobiło się 53. ważyłam się po obfitym jedzeniu zamiast rano, ale wieczorem zazwyczaj jest ok. 1 kg więcej niż na czczo.
dzisiaj (na razie)
ś: owsianka (ok.300 kcal)
resztę dopiszę już po zjedzeniu, żeby nie było tak, jak wczoraj :)
POWODZENIA MOTYLKI, REALIZUJCIE PLANY I NIE DAJCIE SIĘ WROGOM ;* (tzn. żarciu)