Słowem wstępu: Zaniedbałam się tu.
A przecież od początku sierpnia, do połowy października mnóstwo ciekawych spraw, sytuacji i ludzi mnie spotkało!
Krótko mówiąc: Sierpień - praktyki, wrzesień - też; impreza na Kocierzy, zamiast do Koln, zostałam na miejscu, bo od 27.09 rozpoczął się rok akademicki. Październik - poznaję Ewę, dobrze wróży naszej znajomości data urodzin ( dzień po dniu), tu ktoś tam ktoś, same nowe twarze, połowa przestraszona, połowa easy going; fajnie nam się trafiła grupa językowa.
Dlaczego nic tu nie umieszczałam ? Skoro moje życie przybrało na pozytywnej energii, to czemu nie miałam czasu się tym dzielić ( ze sobą po częsci, z internetem, z ludzmi tu zaglądającymi- from time to time- jak ja). Życie, które toczy się w tak szybkim tempie, potrzebuje pamiątek w sferze realnej, w przedmiotach materialnych, w ludziach i ich pamięci. Aby coś opublikować, trzeba przejść przez pewnien proces, tym smym trzeba nieco zwolnić. Mnie się to udało dopiero dzisiaj, 17.10.2010r. Mam wrażenie, jakby to wczoraj/dzisiaj było moim przejściem z 18 na 19...jesieni.
Zdjęcie nieprzypadkowe, rzecz jasna. Mniej jasny może być przekaz.
Nie chodzi o to by podziwiać zdjęcie, oceniać jego jakość, kolory, odcienie etc. Pozwalam ewentualnie podziwiać Młodego ( Nie ukrywam swojej dumy z niego. Dumy z jego szaleństwa, odwagi i umiejętności). Stwierdzam, że hasła : Downhill, MountinBike, Bikepark, drop, Whip i inne, przyciągają mnie coraz bardziej. Rower i obiektyw działają jak manez. Bo właśnie, mnie się zbyt kolana trzęsą, żeby się rzucić na wszelkie dropy, stepy, stoły - zwał jak zwał. Niech się inni rzucają. Ja postoję, czasem uklęnkę, jak trzeba będzie to i się położę. Dla dobra zdjęcia, tego typu treningu. My się w 2 co najmniej dopiero rozkręcamy.
Ja mam swoją mieściuchową damkę, którą uwielbiam, z pominięciem amortyzatorów ;) Zaczeło się latem, od dojazdów na praktyki, ciekawe czy mnie zima zatrzyma - od tamtej pory zmęczenie mięśniowe porowerowe należy do moich ulubionych. Muzyka do ucha, uśmiech i dawaj w trasę. I mam ten głód wyzwań, chcę więcej, dalej, częściej, lepiej. Pod każdy nastrój mogę. Wolniej wieczorem, atmosferę dają latarnie, światła samochodów i nieliczni ludzie - chill out. Za dnia, jest ruch, jest akcja - Push the tempo! Nothing more exciting if I know that I can ride everywhere.
Osobny wielki motyw w moim życiu. Zakotwiczam się w miejscu, w którym planuję spędzić kolejne 5 lat swojego życia. Taki nadałam sobie wyrok. Z własnej, nieprzymuszonej woli. Znajdziecie mnie tam 5 dni w tyg. Ulica Bogucicka.
Hey guys. Keep smiling.
I have heard that I never stop.