Tyle to sie dawno nie działo(nieprawda ciągle sie coś dzieje:P).
Marznecie na sobieskiego, alkomemory, niepojscie na impreze, bierki po pijaku, wesoła twórczośc jajeczna, grzance, NIE mój zgon, kalambury, kima w formie sałatki (podziekowania dla Łukasza robiacego za poduszke i Natali co mnie gniotła), Oli sprzątanie z samego rana, bo 'tata przyjedzie', 3 flaki z rana no i megaello jajecznica,
popierniczanie po Poznaniu i spóźnienie sie na pociąg (dzięki temu zjadłyśmy obiad),
foty i snieg na przystanku, bieganina po peronach, wsiekły pies i torba pełna żarcia:P
I oczywiście jeszcze to wszystko o czym zapomniałam.
Istne klementinofantastiko! Dzięki kochanym wariatkom.