Dziś trening spoko- Hary trochę leciał ze mną w galopie ale pozytywnie ;)
Był żywszy niż wczoraj na korytarzu- były 3 kopertki na skok wyskok i Hary sobie kłusował albo jechał je wolnym (za wolnym jak na niego) galopem. Ale za to jak do akcji weszły wyższa stacjonata fula okser to się chłopak obudził ;) hehe dużo śmiechu było z tego. Trener powiedział, że nie jest leniwy tylko myśli - no no ;)
Dziś przez to że z karmieniem osunęli się o pół godziny poszłam na trzecią jazdę- Tołdiś też ;)
Fajnie było. Dostałyśmy głupawki i zaczęłyśmy analizować końskie imiona. A to przez Michasię ;)
Bo teraz jeździ konia GAS- no i się zaczęło. A jak przeczytają to na zawodach?
Pewnie Michasia na Gazie.... nie... To przecież GAS- no to na Gasie :P
Głupawka do potęgi.
Oczywiście od mojego Harnasia doszłyśmy do "Anna na Smirnoffie " i takie tam.
Na tym nasz polot intelektualny nie przestał oczywiście.....
Przypomniało mi się imię konia Pień. No to poszło do konia o imienie Pinokio.... a po jakim ojcu...no jak to- pewnie Dżepetto...hehehe
A matka- hmmmmm...Kłoda?! ahahaha
Szok padaczka normalnie.
Teraz poważniej. Jutro skoki na 17:45 a sobota- kierunek Sopot z Tołdiczkiem ;)
Si Ya