photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 28 SIERPNIA 2012

Every single night...

   Podobno nic nie śni nam się bez przyczyny...


   Tej nocy obudziłam się ok. 5.00 (jak zresztą często ostatnimi dniami), nie było ciemno, powoli dniało, niebo budziło się w delikatnej poświacie pomarańczowego, jeszcze zaspanego słońca...


   Po kilku minutach zasnęłam ponownie. I wtedy właśnie miałam ten długi i chaotyczny sen - taki, który ciężko jest zapamiętać, a co dopiero logicznie opowiedzieć... Jednak jeden fragment odcisnął się mocno w moim umyśle na cały dzisiejszy dzień...  Przyśnił mi się mój dom... Dom, w którym mieszkałam do prawie 13 roku  życia w małej miejscowości, zanim przeprowadziłam się do stolicy. Szarpałam za furtkę - czułam, że muszę się tam dostać za wszelką cenę. Kiedy wreszcie udało mi się ją jakimś cudem otworzyć (a może przeskoczyć?) weszłam... obejrzałam się po podwórku... niby to samo miejsce, ale nie to... Zaczęto wycinać jabłonie i śliwy, przerzedzono gęste tuje, nie było świerka posadzonego przez nas w ogrodzie, który wiele lat temu ozdabiał salon w Boże Narodzenie... W środku spotkała mnie bezlitosna pustka... nie było żadnego wyposażenia, kilku mężczyzn pracowało przy totalnym remoncie domu. Wydawało się, jakby mnie w ogóle nie zauważyli, najwyraźniej nie przeszkadzałam. Wszystko było inne... jedynie układ pokoi taki sam... znikły wymyślne, drewniane boazerie, których niegdyś tak niecierpiałam, a za którymi w tym momencie zatęskniłam... Wokoło były tylko puste, białe ściany... Znikło wszystko - obrazy, meble, lustra... kuchnia, salon, pokoje... radio, rozmowy, znajome głosy, zapachy... uczucia... wszystko... została wielka PUSTKA... Zapełniały ją jedynie promienie słońca wlewające się przez okna, oświetlające postacie robotników...

 

   Przeprowadzka w lato 2008 roku spowodowała, że musiałam w tamtym miejscu w ciągu jednego, lipcowego dnia zostawić wszystko, z czym byłam do tamtej pory związana... Anoreksja "opiekowała się" mną wtedy niemal od roku. Wierna towarzyszka jednak nie dała się zostawić, powędrowała za mną, aby towarzyszyć mi na dalszej drodze życia... W ciągu kilku tych lat udawało mi się wprawdzie zdjąć łańcuch, którym mnie przykuła, jednak zawsze wracała, aby znów mnie weń zakuć...

 

   Czuję, już od dawna, że muszę tam pojechać. Jeszcze w te wakacje. Szmat czasu tam nie byłam... Z jednej strony boję się natłoku wspomnień, który i bez tego nieraz powoduje, że mój zmęczony umysł wariuje i nie ma siły skupić się na przyszłości... Z drugiej jednak strony jakaś siła ciągnie mnie do tego miejsca... Miejsca, które z każdym dniem wydaje mi się bardziej nierealne, fantastyczne, jakby to, co się kiedyś wydarzyło było bajką opwiedzianą mi na dobranoc przez nieznane ( a może znane, nawet dobrze...) duchy... zjawy przeszłości...

 

   Dobranoc ;*

   Życzę Wam PRZYJEMNYCH snów...

 

   http://www.youtube.com/watch?v=bIlLq4BqGdg

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika lepapillonduporcelain.