pamiętasz te słowa? mówiłeś, że kochasz. że nie zostawisz, a teraz ja przez ciebie szlocham. jedenaście miesięcy tak szybko minęły. ja nie zapomniałam, nadal jesteś w mej pamięci. nie chcę cię znać za kłamstwa i krzywdy. za to co zrobiłeś, gdy byłeś mi tak bliski. chciałeś szans, a ja głupia je dawałam. wszystko tak samo się skończyło jak tamta sprawa. czasem sceptycznie patrze w archiwum. widzę tam kłamstwa dające tyle przygód tych ślicznych i fałszywych. nie mogę pojąć czemu zadałeś mi tyle krzywdy. dla mnie chwila z tobą była czymś pięknym. dla ciebie najwyraźniej czymś zbędnym. dwadzieścia procent szans na przeżycie, tak mi mówiłeś zabierając każdą chwilę. kłamałeś, że poważna czeka cię operacja. kłamałeś, że musisz jechać do szpitala. kurwa czemu dałam ci się tak oszukać? nie życzę wam takich sytuacji, odpukać. to nie koniec tych wszystkich twoich kłamstw. manipulowałeś mną, zadawałeś tyle ran. twe następne kłamstwo, to bez mózgu. jaka ślepa byłam, tyle bólu. to wszystko uświadomiła mi twoja siostra. ja tak jak głupia czułam, że tylko Ciebie kocham. przepraszałeś mnie, żałowałeś tego. pisałeś, że chcesz wrócić. a ja chciałam bardzo tego. mijały miesiące, jednak spędzone oddzielnie. nadal kłamałeś, bo wychodziło ci to najlepiej. było tego dużo, ale po co opowiadać? to tylko historie, przy których zdarza mi się płakać. to już tylko przeszłość, już wyrosłam z tego. nie dam się okłamać, już nie zrobisz mi tego. z każdym dniem jestem coraz silniejsza. jeden plus, dzięki tobie uczę się na błędach. nie wybaczyłam ci? chyba wybaczyłam. w końcu najpiękniejsze chwile z tobą przeżyłam. chociaż nie zapomnę tych przykrych chwil. nie zamierzam postępować tak jak ty. wole żyć dalej, ciesząc się życiem. wole robić ten rap, niż siedzieć i ryczeć. ostatnimi wersami, chcę już cię pożegnać. chcę ci powiedzieć krótkie
do widzenia, żegnaj!