Zestaw do Make-upu i Próżności.
Warto podsumować miniony rok akademicki. Z przykrością stwierdzam, że mało w nim akademickości. Pomimo wielu nieprzespanych nocy spędzonych przy projektach na zaliczenie, pomimo całej wiedzy, którą zdobyłem, tematyki, z którą miałem przyjemność się zapoznać odczuwam, że większość z tego była jedynie małym zalążkiem, prezentacją ścieżek, którymi można podążyć, a ja nie zdecydowałem się postawić więcej niż jednego kroku na którejkolwiek z nich.
Studia tak mocno związane z fizyką i matematyką, a w małym stopniu z właściwym oprogramowaniem i jego tworzeniem są niejako frustrujące, jednak wciąż uważam je za najlepszą ze ścieżek, które podjąłem i na które miałem wstęp. That being said, obawiam się, że moja ocena tego etapu studiów nie wyjdzie ponad 3,5, co z kolei stawia pod znakiem zapytania możliwość podjęcia magisterki na WETI. Ech...
No, ale nie samymi studiami człowiek żyje, prawda? Jest jeszcze życie codzienne - związki, relacje międzyludzkie, samopoczucie.
Jakby to ująć - życie nie jest już aż tak nieogarnięte. Widzę, że relacje, które nawiązałem i wciąż trwają wchodzą na bardziej dojrzały etap. Wciąż miewam obawy, że jestem tym młodszym Leonem, choć coraz mniej mam argumentów mogących te obawy potwierdzać. kUNFowcy, Dedekowcy - to ludzie bliscy memu sercu, z którymi wiążą mnie - mam wrażenie, obustronnie - zdrowe relacje. Jest pozytywnie, jest radośnie; jest rzadko, bo jesteśmy dorośli. Taka kolej rzeczy.
Z rodziną też dobrze. Mam świetną siostrę, którą kocham i która chyba kocha mnie. Rośnie z niej piękna, inteligentna kobieta. Może odrobinę nakierowuję jej myślenie, ale staram się nie być w żadnym stopniu kategoryczny. Chcę tylko, by zastanawiała się nad sobą, swoim otoczeniem i wpływami między nimi. Ale wiem, że nie jestem jej do tego ściśle potrzebny. Jestem z niej dumny, bez względu na oceny w szkole.
Oczywiście wisienką - czy też, Szyszką - na torcie jest związek. Szczęśliwy, pozbawiony niedomówień i aluzji, namiętny związek. Minęło już ponad 11 miesięcy, od kiedy jestem - nowelasem; jaguarem wśród kaszubów; ileż to już było na mnie nazw! - posiadaczem i posiadanym. Ada (ha-ha!) jest wspaniała, przecudna, kochana i czuje mój vibe. Jeśli z mojej głowy dałoby się wyekstrahować obraz osoby, u której boku byłbym szczęśliwy, ten obraz przedstawiałby właśnie nią, moją ukochaną. Fakt, że jej rodzice również zdają się aprobować moje istnienie jako potencjalnego zięcia jest tym bardziej pocieszający.
Ale, co najważniejsze: Czuję, że jestem kochany. Kocham. Wspaniałe uczucie.
tl;dr?
Życie jest dobre, ale powinienem się więcej uczyć.
Leon out.
16 WRZEŚNIA 2016
4 LIPCA 2016
23 WRZEŚNIA 2015
28 SIERPNIA 2015
14 SIERPNIA 2015
24 CZERWCA 2015
27 PAŹDZIERNIKA 2014
8 CZERWCA 2014
Wszystkie wpisy