Na osiemnastkę poszłam bez koleżanki z Anglii, co i tak nie przeszkodziło w dobrej zabawie w stylu lat 20., wypadku z cytryną, karaoke w środku nocy, konsumpcji świnioka i okrężnym powrocie do domu. W takie dni jak dziś nawet dosyć długa droga do domu, perspektywa pierwszej jazdy, akrobatyka z Antonim, a nawet szkoła zdają się być fajne. Koniec października coraz bliżej, dlatego też dni stają się coraz aktywniejsze. Photoblog się chyba gniewa, bo notki coraz rzadziej, ale wszystko da się nadrobić prawda. Miłego dnia wszystkim i rozpoczynamy cotygodniową akcję: byle do piątku, kochani ! <3