photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 18 MARCA 2013

Crazy eighteen !

Ah... To już. Od trzech dni jestem starą dupą. Większej różnicy nie czuję, choć świadomość jest. Miałem wpisik zrobić już w urodziny, tj. piątek, ale jednak nie pykło. Co się odwlecze to nie uciecze, a teraz mogę więcej napisać, bo przez ten weekend się nazbierało. Także po kolei.

 

Piątek, czyli początek.

 

Rano do szkoły. Dojeżdżając do Łowicza, powiedziałem Młodej, że wbijamy do Polo (Marketu), bo musze zeszyt kupić. Od razu próbowała mnie odciągnąć od tego pomysłu i już wiedziałem, że coś tu śmierdzi, bo za każym razem tam wchodzimy. Ale spoczi, zakupy gdzie indziej się zrobiło i do budy. Pierwsza godzinka WF, wychodzę z hali i widzę Kingę, która każe mi się szybko przebierać i iść z nią. Więc idziemy do szatni, zaraz już bedę przy szafce, a tu nagle zaczyna mi ekipa śpiewać sto lat, w składzie Młoda, Madzia, Ala, Beti, Kinga i Paula. Do tego dostałem kawałek ciasta ze świeczką (^^), swoją drogą bardzo dobrego no i kupowanego w Polo ( Więc to był spisek !). I szafeczka przystrojona (zdjęcie wyżej). Aż mi się łezka w oku zakręciła. Reszta dnia już spokojnie minęła. Wróciłem do domu i czekałem na mój skarb najukochańczy, bo ten wieczór mieliśmy spędzić razem. Przyjechała i dała mi w sumie trzy prezenty. Jeden już wisi na ścianie i jest na prawdę wspaniały, z drugiego bardzo dobrze się piję herbatkę. Ale trzeci był najważniejszy, jej obecność. To cudowne uczucie, że mogłem spędzić dzień moich osiemnastych urodzin, wejście w dorosłość czy jak to inaczej nazwać, z osobą którą kocham. Kocham tak bardzo, że świata po za nią nie widzę. Przelotnie jeszcze zawitał użytkownik zimny23, na jakieś 20 minut, nie powiem ucieszyłem się. Gdy nas opuścił, mogliśmy z Klaudią nareszcie zająć się sobą. Było bardzo, bardzo przyjemnie i myślę, że piętnasty marca dwa tysiące trzynastego roku zapamiętam już na zawsze. Ale bez skojarzeń, nie róbcie ze mnie zboczeńca, bo wiem co sobie teraz myślicie. Było spokojnie. ; )

 

Sobota, Project LeL,

czyli turbomelo u lelo.

 


Od rana przygotowania do imprezy. Powiem szczerze, że stres mnie zaczął łapać. Około godziny siedemnastej już byłem w knajpie, zobaczyć jak to tam wygląda. Choć u Szczura ten bar nie jest jakiś ogromny to stwierdzam, że było conajmniej przyzwoicie, mimo lekkiego ścisku na parkiecie i przy stołach. Ale daliśmy radę. Start planowany był na osiemnastą i właśnie gdzieś tak zjawili się pierwsi goście. Poczekaliśmy jeszcze trochę na resztę, walnąłem przemowe przez mikrofon i wydaję mi się, że ją zjebałem i była chujowa. Zresztą nigdy nie byłem dobry w tego typu rzeczach, a jeszcze zajebałem tekst z Projectu X. A potem to już posiłek i jazda z imprezą. DJ-je odwalili na prawdę kawał dobrej roboty, moim zdaniem zajebiście grali i jeżeli potrzebowałbym kogoś od muzyki na jakąś vixę to bez wahania ich wezmę. Tak jak wspominałem, lekki ścisk na parkiecie był, parę razy zdeptałem lub potrąciłem ludzi gibających się obok, ale suma sumarum wytańczyłem się bardzo. Do tej pory jeszcze mnie łydki cisną, więc jest to niejako potwierdzenie. Z tego co widziałem to goście też densili dużo, także chyba, aż tak źle nie było. Ognistej wody zeszło , choć coś tam zostało, co mnie bardzo dziwi znając możliwości tych ludzi. I współczuję tym, którzy siedzieli w okolicach mojego wujasa lub przyszli do niego się napić, bo z tego co słyszałem i widziałem to po chwili się ulatniali, żeby odpocząć, bo tempo było zabójcze. Repertuar imprezy wzbogacił Misiek, który zaśpiewał Skalara "Dla mnie luty dla Ciebie maj", w trochę zmienionej dla mnie wersji. Treme trochę miał, pompka wyszła niezła, ale na prawdę zajebiście mi się podobało, tak samo jak innym. Z ręką na sercu mówię, bardzo ładnie to zaśpiewałeś, propsy dla Ciebie Misiu. ^^ Potem zagrał Saxonik na gitarce piosenkę "Czarny cheb i czarna kawa", co mnie zaskoczyło i zakończył "Żółtym ananasem", choć tu mu ciut gorzej wyszło. Chwilę później swój koncert zaczął Wielec, niejako gwóźdź programu. Te dwa kawałki, które zapodał są epickie. Widziałem, że wszytkim się podobało i okazało też się, że Wiłce przybyło nowych fanów. Tak w ogóle to jestem mu bardzo wdzięczny, że mimo gorączki dał radę przyjść i zrobić mi tak wspaniały prezent. Po jego występie, miałem normalnie łzy w oczach ze szcześcia, a ten mi jeszcze dołożył płytę, którą dla mnie nagrał i koszulkę z moim zdjęciem. Wyściskałem go, chyba jak nigdy. Potem gitarę dzierżył Bori i wszyscy zaśpiewaliśmy "Wehikuł czasu", co było specjalną dedykacją dla mnie, bodajże od Bartka. Co do prezentów materialnych to nie będę pisał co dostałem, bo wyjdzie, że się chwalę. Powiem tylko, że są to rzeczy od popielniczki po gitarę, z którą akcja była na prawdę niezła. Mieliście zajebisty pomysł. Warto jeszcze dodać, ale już bez szczegółów, że imprezę niemal zepsuł jakiś frajer, który się przypałętał nie wiadomo skąd. I chociaż każdy mu mówił, żeby zjeżdżał, bo to zamknięta impreza, to ten nadal stał. Mało brakowało a źle by skończył. W końcu się ulotnił, na szczeście... Większość siedziała do końca i bardzo mnie to cieszy. Mam nadzieję, że się wszystkim podobało, mimo tych paru nieprzyjemnych sytuacjii. Ja osobiście bawiłem się znakomicie, zajebista impreza, a to dzięki Wam ! Dzięki, wariaty !

 

Niedziela, poprawiny,

czyli turbolelo u melo.

 

Rano uświadomiłem sobie, że zostawiłem w knajpie marynarkę. Kij tam, odbierze się w najbliższym czasie. Rano wpadł do mnie Bori i nastroił gitarę, tyle wygrać. ;_; A potem to już przygotowania do poprawin, bo matula zapraszała wszystkich jeszcze na imprezie. Kto mógł to wpadł, reszta widocznie musiała odpocząć, haha. Zjawili się Bartek (zimny23), Edyta i Tomasz, Rydzu (rydzuuuuu), no i Bori, który wbił na końcu, bo przecież ma najdalej. Posiedzieliśmy, wypiliśmy, zjedliśmy, pośpiewaliśmy - to tak w skrócie. Daliśmy radę przetestować jedną z szisz, które dostałem i powiem, że bardzo fajne urządzenie. Teraz haszkomora będzie na porządku dziennym. Gdzieś w okolicach 21 ostatni goście już śmignęli do domu. Miałem jeszcze iść do starszego towarzystwa, ale obejrzałem trochę meczu, a potem już do wyra spać, bo mnie ta fajka ścieła trochę. Ogólnie to bardzo miło spędziłem te poprawinki, było na prawdę galancie.

 

Poniedziałek, dziś,

czyli powrót do żywych.

 


Do szkoły nie poszedłem, bo trzeba doprowadzić się do stanu przyzwoitości. Obudziłem się dosyć wcześnie, bo trochę po ośmej. Ogarnąłem ten sajgon, bo przecież mój pokój wygladał jak melina i wiziałem sie za wpis. Trzeba powoli brać się za naukę, bo najbene mam do porzygu.

******************

 

Opisując ten weekend, mogłem wiele rzeczy pominąć, ale myślę, że ważniejsze rzeczy zostały napisane. Ślicznie dziękuję wszytkim za prezenty, bo są na prawdę świetne. Dziękuję też, że przyszliście na imprezę i na poprawiny. Ja bawiłem się mega zajebiście i mam nadzieję, że Wam wszystkim też się podobało i nie żałujecie, że przyszliście do takiega wafla jak ja. ^^

Jeszcze raz,

DZIĘ-KU-JĘ !

 

Na koniec dam jeden z hitów, znajdujący sie na płycie od Wielca.

www.youtube.com/watch?v=0uc-PEU9pYc

Komentarze

betiik to my dziękujemy za zajebistą imprezę ! <3
P.S- wyjmowałeś dzisiaj z portfela 5,50? :)
20/03/2013 18:31:40
rydzuuuuu Dobre zdjęcia ! ;D
18/03/2013 12:35:44
lelson Czekam na resztę. ;D
18/03/2013 15:31:11
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika lelson.

Informacje o lelson


Inni zdjęcia: DaWsTe : I'M BAAACK! dawste1546 akcentova981 tennesseelineBar pod palmami bluebird11Kominy lubię. ezekh114Motylki fruwają :) halinamRyjkowiec żołędziowy wiesla25.7.25 inoeliaDroga do baru bluebird11Narodowo, wojskowo. ezekh114