No znowu jakosc padla, kurwa ://////
Czasem dobrze, czasem źle.
C. D str 4
(...)
Blaze opuścił daszek przeciwsłoneczny nad kierownicą, mając wariacką nadzieję, że spadnie mu do ręki zapasowy kluczyk; niektórzy chowali je w tym miejscu. Ale wlasciciel tego samochodu trzymał tam tylko stara skrobaczkę do lodu i to ona spadła mu do ręki. Blaze poszperał z kolei w schowku na rekawiczki. Było w nim pełno jakiś papierzysk. Wywalił wszystkie na podłogę, klękając na siedzeniu kierowcy i dysząc obłoczkami pary. Oprócz papierów znalazł pudełko Junior Mints, miętówek w czekoladzie, ale kluczyków nie było.
No i masz cholerny matole, usłyszał w myśli głos George'a. Jestes zadowolony? To teraz chociaż spróbujesz odpalic na krótko?
Mogę spróbowac, pomyślał Blaze. Przynajmniej wyrwę parę drutów zetknę je razem i zgarbiony ruszył z powrotem na przód forda, ale nagle stanął w miesjcu. Przyszedł mu do głowy jeszcze jeden pomysł. Wrócił otworzył drzwi, pochylił się, usniół wycieraczkę. I znalazł. Na kluczyku nie było napisane FORD ani w ogóle nic, bo był dorobiony, ale miał kwadratowy uchwyt i wszystko co potrzeba.
Blaze podniósł go z podłogi i ucałował zimny metal.
Otwarty samochód, pomyślał, a potem : Otwarty samochód i klucz pod wycieraczką. A potem jeszcze: Są tu dzisiaj głupsi ode mnie, George.
Usiadł za kierownicą, zatrzasnął drzwi, wsunął klucz do stacyjki - wszedł jak w masło - i zauważył, że nie widac parkingu, bo nie opuścił maski. Rzucił szybko okiem w lewo, potem w prawo, żeby sprawdzic, czy przypadkiem George nie postanowił wroócic, by mu pomóc. Ciosałby Blaze'owi kołki na głowie do sądnego dnia, gdyby tak zobaczył tą maskę. Ale George'a nigdzie nie było widac. Na całym parkingu nic, tylko samochody, gęsto jak drzewa w tundrze.
Blaze wysiadł i zatrzasnął maskę. Potem wrócił do drzwi i nagle zamarł z dłonią wyciągniętą w stronę klamki. A George? Czynie trzeba teraz iśc po nie go do tej knajpy? Przysiadł bokiem na siedzeniu, spuścił głowę i zmarszczył brwi. Lampka pod sufitem żółciła mdłym światłem jego wielkie dłonie.
Wiesz co, pomyślał wreście, prostując się z powrotem. Kij mu.
- Kij Ci w ryj, George - powiedział na głos. George Kazał mu przyjechac tutaj stopem. Umówił się z nim, a Teraz znów sobie poszedł i zostawił go, żeby sam odwalił całą brudną robotę. Udało się jakimś głupim Fartem Blaze znalazł zapasoyw Klucz więc George'owi teraz kij w ryj. Niech sobie połapie stopa, kiedy jest minus szesnaście. (...)
C.D.N
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24;) patki91gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24