hej dziewczyny.
spoglądam na notki i widzę tylko ciągłe próby, zero kilogramów w dół, a wręcz przeciwnie. w pewnym momencie mam dośc i biorę się za siebie.
to był poniedziałek.
od poniedziałku ćwiczę, zdrowo jem (praktycznie wyeliminowałam chleb etc na rzecz warzyw, białka, musli). nie popadam w paranoje. bo wtedy się poddaję, nie wyzywam się od świń, bo to mi nigdy nic nie dało. zdrowo jem i ćwiczę, będę sobie powoli chudła ten kilogram na tydzień, jesli tak będzie to będę szczęśliwa. a na tym mi zależy, by czuć się ze soba dobrze.
zobaczymy. będę tu codziennie. OBIECUJĘ.
dzisiaj biegałam prawie 30min (znalazłam fajny trening dla początkujących, który w 100% mi odpowiada).
może później poćwiczę jeszcze brzuch, bo znalazłam fajne (niby) ćwiczenia gwiazd. 10-20 minutówki :)
zjadłam dziś kawałek focacci (taki włoski chlebek), później kapuśniak, biegałam, no a teraz po biegu wcinam jogurt z musli. myślę, że jest dobrze.
buziaki :*