photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 16 LUTEGO 2008

O tem skąd myśmy się przyszli...

Czy wogóle wiecie skąd się wzięły Lasowice?

 

Daty powstania naszej metropolii nie pamiętają nawet najmłodsi mieszkańcy wsi, no a ci najstarsi to wogóle niczego już nie pamiętają... Ci średni zaś to mają kłopoty z pamięcią nie bez przyczyny. Generalnie to oni sami są tego przyczyną...

 

No więc jak widać nikt nie pamięta kiedy ani jak powstały Lasowice. A jednak, kiedy w zeszłym tygodniu zakopywałem w moim ogródku zwłoki teściowej, natrafiłem na zakopaną w ziemi skrzynkę z różnego rodzaju manuskryptami. Od razu pomyślałem: o, rozpałki starczy na dwa tygodnie całe! Przeglądając papierki owe znalazłem m.in.: książeczki z dowcipami o policjantach, poradniki Kamasutry, jakieś białe kruki, kolekcję komiksów o Kapitanie Żbiku, mapę prowadzącą do bursztynowej komnaty, archiwalne numery Playboya, a nawet ściągi na egzamin praktyczny z prawa jazdy... Wśród tych nic niewartych kilogramów makulatury (nic nie wartych? kurczę, kilka złociszy by było na skupie...) znalazłem też spisaną historię powstania Lasowic.

Wynikało z niej, że Lasowice mają bardzo długą historię. Ale nic interesującego się w niej nie działo, po prostu była długa. Warto jednak zwrócić uwagę na moment powstania wiesi, o czym owy manuskrypt mówił.

 

Więc kiedyś był sobie dawno temu facet taki. Nazywał się Eustachy Las O'Vitze. Z Germanów zdajsię pochodził. I on sobie wyruszył w podróż pieszą. Chciał osiąść w jakimś spokojnym miejscu gdzieś w Polsce. Spakował do reklamówki najpotrzebniejsze rzeczy, czyli: kieliszek, 0,5 litra, 1 litr, pięć ćwiartek, kilka kanapek na zagrychę, 0,7-mkę, zapojkę niewielką, i na czarną godzinę jeszcze dwie litrówki. Jak sam mówił: "żeby być zabezpieczonym na każdą ewentualność". Wędrował jakiś czas. Daleko wprawdzie nie zaszedł, bo tylko na Dolny Śląsk, gdzieś w okolice Legnicy. Przy czym w ogóle miał problemy z przekroczeniem granicy. Po pierwsze to był nap******ony w cztery dupy, po drugie to nie chcieli go przepuścić z taką ilością alkohola na składzie... (tera to już nie problem, ale wtedy to nie te czasy były...) Ale że Eustachy był sprytny, to wpadł na genialny pomysł. Przyłączył się do grupy niemieckich gejów, zmierzających do Polski na paradę równości. A to rzeczywiście było sprytne, bo geja to żaden celnik nie odważy się obszukać przecież... (z ciekawości zapytał się tych gejów, dlaczego oni akurat do polski na tę paradę idą? W odpowiedzi usłyszał, że ponoć w Polsce na tego typu paradach nawet władze często używają pał...). Po bezpiecznym przekroczeniu granicy, i dokonaniu trudnego wyboru (zmierzać w swoją stronę, czy pójść z nowymi kolegami i przekonać się jak policjanci używają pał...) stwierdził, że jednak lepiej pójdzie dalej swoją ścieżką. Pożegnał kolegów, i żwawo ruszył przed siebie.

Gdy dotarł w okolice Legnicy, z zapasów zostały mu już tylko jedna litrówka, którą miał na czarną godzinę. A ponieważ akurat zrobiło się ciemno, nasz Eustachy stwierdził, że to jest właśnie czarna godzina. Duszkiem sztachnął z gwinta całego litra i zaliczył zgona. Obudził się po dwóch dniach, ze słowami: "O szajse! Das ist dopiero kac... Ich nie mieć das kac dawno... Das ist bania". I zadowolony postanowił dokładnie w tym miejscu otworzyć sklep monopolowy, w którym sprzedawał alkohol własnej produkcji. Ludzie, słysząc wieści, że otworzyli nowy monopolowy (z samoróbkami) zaraz zaczęli się w tych okolicach osiedlać. Wkrótce już powstała tu miejscowość, którą na cześć pierwszego osadnika (który właściwie był przyczyną jej założenia), Eustachego Las O'Vitze, nazwano Lasowice. Eustachy wprawdzie z początku się fochował, że nazwę spolszczono, ale już po dwóch głębszych odzyskał humor i zapomniał o sprawie (dobra wóda czyni cuda).

 

 

ciąg dalszy na nast. stronicy

Ojciec Redaktor