Czy wogóle wiecie skąd się wzięły Lasowice?
Daty powstania naszej metropolii nie pamiętają nawet najmłodsi mieszkańcy wsi, no a ci najstarsi to wogóle niczego już nie pamiętają... Ci średni zaś to mają kłopoty z pamięcią nie bez przyczyny. Generalnie to oni sami są tego przyczyną...
No więc jak widać nikt nie pamięta kiedy ani jak powstały Lasowice. A jednak, kiedy w zeszłym tygodniu zakopywałem w moim ogródku zwłoki teściowej, natrafiłem na zakopaną w ziemi skrzynkę z różnego rodzaju manuskryptami. Od razu pomyślałem: o, rozpałki starczy na dwa tygodnie całe! Przeglądając papierki owe znalazłem m.in.: książeczki z dowcipami o policjantach, poradniki Kamasutry, jakieś białe kruki, kolekcję komiksów o Kapitanie Żbiku, mapę prowadzącą do bursztynowej komnaty, archiwalne numery Playboya, a nawet ściągi na egzamin praktyczny z prawa jazdy... Wśród tych nic niewartych kilogramów makulatury (nic nie wartych? kurczę, kilka złociszy by było na skupie...) znalazłem też spisaną historię powstania Lasowic.
Wynikało z niej, że Lasowice mają bardzo długą historię. Ale nic interesującego się w niej nie działo, po prostu była długa. Warto jednak zwrócić uwagę na moment powstania wiesi, o czym owy manuskrypt mówił.
Więc kiedyś był sobie dawno temu facet taki. Nazywał się Eustachy Las O'Vitze. Z Germanów zdajsię pochodził. I on sobie wyruszył w podróż pieszą. Chciał osiąść w jakimś spokojnym miejscu gdzieś w Polsce. Spakował do reklamówki najpotrzebniejsze rzeczy, czyli: kieliszek, 0,5 litra, 1 litr, pięć ćwiartek, kilka kanapek na zagrychę, 0,7-mkę, zapojkę niewielką, i na czarną godzinę jeszcze dwie litrówki. Jak sam mówił: "żeby być zabezpieczonym na każdą ewentualność". Wędrował jakiś czas. Daleko wprawdzie nie zaszedł, bo tylko na Dolny Śląsk, gdzieś w okolice Legnicy. Przy czym w ogóle miał problemy z przekroczeniem granicy. Po pierwsze to był nap******ony w cztery dupy, po drugie to nie chcieli go przepuścić z taką ilością alkohola na składzie... (tera to już nie problem, ale wtedy to nie te czasy były...
) Ale że Eustachy był sprytny, to wpadł na genialny pomysł. Przyłączył się do grupy niemieckich gejów, zmierzających do Polski na paradę równości. A to rzeczywiście było sprytne, bo geja to żaden celnik nie odważy się obszukać przecież...
(z ciekawości zapytał się tych gejów, dlaczego oni akurat do polski na tę paradę idą? W odpowiedzi usłyszał, że ponoć w Polsce na tego typu paradach nawet władze często używają pał...
). Po bezpiecznym przekroczeniu granicy, i dokonaniu trudnego wyboru (zmierzać w swoją stronę, czy pójść z nowymi kolegami i przekonać się jak policjanci używają pał...) stwierdził, że jednak lepiej pójdzie dalej swoją ścieżką. Pożegnał kolegów, i żwawo ruszył przed siebie.
Gdy dotarł w okolice Legnicy, z zapasów zostały mu już tylko jedna litrówka, którą miał na czarną godzinę. A ponieważ akurat zrobiło się ciemno, nasz Eustachy stwierdził, że to jest właśnie czarna godzina. Duszkiem sztachnął z gwinta całego litra i zaliczył zgona. Obudził się po dwóch dniach, ze słowami: "O szajse! Das ist dopiero kac... Ich nie mieć das kac dawno... Das ist bania". I zadowolony postanowił dokładnie w tym miejscu otworzyć sklep monopolowy, w którym sprzedawał alkohol własnej produkcji. Ludzie, słysząc wieści, że otworzyli nowy monopolowy (z samoróbkami) zaraz zaczęli się w tych okolicach osiedlać. Wkrótce już powstała tu miejscowość, którą na cześć pierwszego osadnika (który właściwie był przyczyną jej założenia), Eustachego Las O'Vitze, nazwano Lasowice. Eustachy wprawdzie z początku się fochował, że nazwę spolszczono,
ale już po dwóch głębszych odzyskał humor i zapomniał o sprawie (dobra wóda czyni cuda
).
ciąg dalszy na nast. stronicy
Ojciec Redaktor