Mozemy myslec ,ze jestesmy gotowi na odejscie drugiej osoby. Na zawsze. Mozemy myslec , ze jestemy silni i zdolamy pokonac ten bol. Zludzenia. Nie jestemy i nie bedziemy.
I chociaz wiemy , ze jest naprawde zle ,ze czas sie pozegnac, serce peka. Ciezko jest sobie uswiadomic , ze juz nigdy nie zobaczymy tej osoby, nigdy nie zobaczymy jej ruchow, gestow, nie uslyszymy glosu , nie bedziemy sie na siebie wkurzac . Juz nic nie bedzie takie jak kiedys. Pozostanie wewnetrxzna puska, ktora z czasem pozostawi tylko blizne . Blizne na lata. Wierze ,ze tam gdzies na gorze jest drugie zycie, ze tam zyje im sie lepiej , ze sa znow szczesliwi i nie odczuwaja bolu. Ze po prostu sa obecni ,ale tam na gorze.