sama już nie wiem oco w tym wszystkim chodzi ..
zaczynam się powoli w tym gubić .
przez jakiś okres czasu jest dobrze dopóki jakies gówno
się nie urodzi i czegoś nowego nie spłodzi .. bo potem wszystko
od nowa się zaczyna kłótnie ,nerwy i problemy ..
i wtedy nikt siebie nie kontroluje i pójdzie kilka słów za dużo .
czasami jak patrze na te twarze to aż mam ochote potraktować ich jak psów..
tu Ci udają wielkiego kolege ,że oni to , że tamto wrazie wu ,
a co do czego przychodzi to się dowiadujesz od innych , nie znanych
praktycznie osób , że za plecami jadą po Tobie jak tylko mogą.
ale kiedy oni są w potrzebie to Ty im pomagasz ,
ale co z tego masz ? jak i tak predzej czy później z błotem zmieszają..
mam nadzieję,że wczorajsza rozmowa coś dała..
chociaż jak na razie żadnych ja to efektów nie widzę.
każdy mówi pokaż im ten tekst bo jest na prawde dobry,ale oni i tak tego
nie zrozumieją , więc szkoda w ogóle się produkować..
pozyjemy zobaczymy bo w końcu to jest brutalny life.