Moment zatrzymania, ''złapania za oko'' i zaproszenia do siebie.
Lubię minę młodej <3
Praca na wolności -ostatni etap?
Sięgając pamięcią do moich wszystkich koni, które tworzą moją osobę, widzę różnice, które wynikają głównie z doświadczenia. Z każdym zaznajamiałam się w inny sposób, inaczej przechodziliśmy etapy i zupełnie odwrotnie myślałam. Wszystko działo się po to, by postawić mnie tu, gdzie jestem teraz.
Wolność to słowo duże głębsze, niż mogłoby się pozornie wydawać. Odgrywa dużą rolę w świecie koni. My, ludzie, powinniśmy choć w małym stopniu spróbować przywrócić im to, co zostało zabrane. Dać szanse, dać wybór. I najważniejsze, to nie bać się odpowiedzi.
Buszując po szkoleniach, moje poglądy ulegały zmianom. Wszystkim się człowiek zafascynuje, we wszystko uwierzy. Czasem pozytywnie, innym razem negatywnie. Dobrze jest spróbować i razem z koniem ocenić, czy faktycznie to ma dla nas sens, czy jest fair?
Zanim pojechałam na jakiekolwiek szkolenie dotyczące naturalnych metod, nie trzymałam się zasad. Robiłam z końmi coś, co uważałam za wspaniałe. Jak mi to wychodziło i czy miało to sens, jest teraz zupełnie nie ważne, bo próbuję dotrzeć do sedna do pracy na wolności. Otóż, bawiłam się tym. Uważałam, że jest to naprawdę ŁAŁ, ale najzwyczajniej nie rozmyślałam, czy jesteśmy gotowi, czy nie powinnam poczekać, czy może jednak koń pokaże mi, co tak naprawdę sobie myśli i odejdzie do stada.
Patrząc z perspektywy czasu, analizując wszystkie odbyte kursy i częściowe trzymanie się ich zasad w ramach sprawdzenia i odkrywania oraz patrząc na konie, które razem ze mną przeżywały nowe okresy i każdy był w innym jego stadium, mogę powiedzieć jedno sam poczujesz, kiedy przyjdzie na Was pora. Moment, w którym popatrzysz na swojego towarzysza i zastanowisz się, po co tak naprawdę jest Wam ta lina? I nie chodzi tu o przepracowanie kilkudziesięciu godzin na linie, o wałkowanie w kółko tych samych ćwiczeń. Chodzi tu o jedność, która nawiążę się między Wami podczas przebytych spotkań, spacerów, podczas siedzenia na wybiegu i podziwiania, jak wspaniałą istotą jest koń. Pewnego dnia wejdziesz na wybieg, trzymając linę i czekając na podejście konia, po czym zostawisz ją na płocie, bawiąc się bez żadnych ograniczeń. Wiecie co w tym wszystkim jest najbardziej poruszające? To, że nic poza chęcią do współpracy konia przy Tobie nie trzyma. A to, że koń jest lżejszy i daje z siebie dużo więcej, każdy sam zauważy. I nie martwcie się, gdy konia coś rozproszy i straci Waszą uwagę, że zrobi krok w inną stronę. Ma takie prawo. Spróbujcie zaprosić go ponownie, dajcie sobie kolejną szansę to naprawdę nie boli. Pracujmy nad otwartością umysłu swoją i konia, bądźmy rozmowni w duchu. Zatem, odpowiadając na pytanie nagłówkowe ten etap jest nieokreślony, jak zresztą każdy inny. Każdy przeżywa swoje etapy na swój sposób i w swoim czasie. Jedno jest pewne -wszystkie się łączą, każdy ma coś na celu, czegoś nas uczy i do czegoś prowadzi. I co najistotniejsze..słuchajcie swoich koni, one mają odpowiedzi na wszelkie pytania.
Kochani, chcę trochę odświeżyć tą stronkę - jakieś propozycje na tematy?Jestem otwarta na propozycje :)