Tak więc, siedzę sobie teraz w pokoju Roberta przy laptopie, za oknem nasz balkon a za nim wielki świerk, z bloku z naprzeciwka sąsiadki w oknach bo firan to u nas nie ma ;-) Remont prawie skończony, (skończyłam już śpiewać: 'nasze mieszkanie sypie się od spodu, w naszej lodówce nie znajdziesz nawet lodu'...) prawie bo nie chce nam sie pomalować kaloryferów, ale sufit w kuchni już nie odpada, a mój pokój jest fioletowy więc jest dobrze. Bydgoszcz przestała mnie wkurzać i przerażać, powoli ją lubię. Towarzystwo Roberta i Krisa na codzień też mnie pozytywnie zaskoczyło, wspólne wygłupy, walka o to kto ma myć naczynia, gotowanie w kółko makaronu, tostów i frytek z frytkownicy, codzienne maratony filmowe, guitar hero, gra w tysiąca, kości i przede wszystkim goście odwiedzający naszą komunę - to wszystko jest więcej niż super :) Parapetówka sie odbyła ale nie spełniła oczekiwań czasowych więc ją napewno powtórzymy. Szkoła? Ja nie żałuję, że już nie chodzę do dwójki- choć odwiedzam, odwiedzam ;-) Mam wrażenie że inni bardziej martwią się moją szkołą niż ja sama, czego nie lubię... ale maturę zaocznie m o ż n a zdać i zamierzam być tego przykładem. Praca? Hmm pracować trzeba, to jest pewne, na razie czekam na oficjalne przyjęcie do Lizard King'a, świetna knajpa, fajni ludzie. No i koncerty przy okazji, dzięki LK mogłam posłuchać Cree i poznać Bastka Riedla, o czym może opowiadać za dużo nie będe ;-)
Wszystko układa sie lepiej niż się spodziewałam, po ucieczce z Rock City, nowe mieszkanie, nowi ludzie, wszystko nowe, ale- czas dorosnąć Aniu.
wreszcie jestem szczęśliwa. SZCZĘŚLIWA !
ps. zdjęcie z 18 Hajosta, było świetnie, Kocham Was ! i następna impreza u nas. Ugory łelkam tu.