Dziś rozpoczął się kolejny etap mojego życia.
Choć nie wierzyłam w siebie i myślałam, że nie poradzę sobie z zadaniem, które przede mną stało, mile się zaskoczyłam. Podczas mojego egzaminu maturalnego towarzyszyły mi następujące "fazy":
- Strach (gdy zobaczyłam arkusz)
Szybkie ogarnięcie wzrokiem materiału z matematyki niemal doprowadziło mnie do palpitacji serca
- Akceptacja
Pomyślałam sobie, że najwyżej podejdę w innym terminie, to się przecież zdarza :D
- Próba zmierzenia się z zadaniami
Skoro zostało mi jeszcze tyle czasu do końca, może warto jednak spróbować?
I tak dzięki temu dziś mam maturę za sobą.
Jaki wniosek? Warto walczyć z lękiem, próbować i nie poddawać się ;-)