W końcu nadeszła chwila w ktorej myślenie nie daje spokoju.
Jak to jest, ze teraz mam jakoś olew na to co sie dzieje. Nie powinno byc odwrotnie? Zdobyte to w odstawke?
Jeden wyjazd do Poznania i tyle wrażeń. Zawsze jak tam wracam to nie mogę narzekać na brak spokoju. Ostatnio zauważyłam, ze moje zycie wcale nie jest spokojne. Brak w nim chwili, w ktorej na spokojnie mogłabym przemyśleć wiele kwesti życiowych.
Jak zwykle idę na żywioł. Po osiągniętej nostalgii czas znów na odbicie sie od dna i realizacje swoich postanowień. Czy jednak kiedykolwiek w zyciu je spełnię?
Chciałabym. Jednak zawsze brak mi silnej woli. Jestem lekkoduchem. Przez krotki czas jestem gotowa do działania z wielka siła walki o to co chciałabym od życia dostać. Mimo, krótkiego zapału myśli jednak zostają.
Myśli pociągające za sobą setki pytań o zyciu doczesnym.
Czy kiedykolwiek w zyciu dotrę do wyznaczonych przez siebie celów?
Czy kiedykolwiek w zyciu bede zadowolona z siebie? Z tego jak postępuje? Z tego jak przepływa moje zycie? W końcu juz zaraz skończę swoje cudowne naście, witając okropna dwudziestkę i zostawiajac wraz z nią za sobą pare błędów "młodości"
Tak niestety juz coraz bliżej dorosłego życia. Pozostaje mi tylko czerpać z niego póki mogę.