Dobra, Teraz napiszę coś bardzo długiego.
Będą to wypociny (to słowo się kojarzy z rzygowiny, ble:/) , które mi się nasuwają od jakiegoś czasu, a tak właściwie to od momentu jak zaczęły się wakacje, czyli hm..jeden z najtrudniejszych okresów w moim życiu :)
Więc w tym roku MOJE WAKACJE zaczęły sie 13 lipca. I chociaż robię to co się robi na wakacjach, czyli: trochę pracuję, trochę się obijam, trochę dużo śpię, trochę dużo jem, albo też nie jem wcale, trochę pływam, trochę ćwiczę, trochę oglądam Na Wspólnej, trochę piję i trochę tańczę to jest już totalnie nimi ZMĘCZONA ! (Pewnie stukacie się w głowę i pytacie jakim cudem niby wakacje mogą męczyć ?) Otóż mogą! I im dłużej żyje tym bardziej sobie uświadamiam, że moje z roku na rok męczą bardziej.
Dlaczego?
Po pierwsze dlatego, że ja nigdy NIE CZEKAM NA WAKACJE! Ja kocham moje zwykłe codzienne życie, ja nie mam potrzeby odpoczywać 3 miesiące, ja mogę iść na 12 godzin do pracy, a potem iśc na imprezę, albo siedzieć na dachu, pić szampana, a potem wrócić do domu rowerem kiedy już wstaje słońce. Oczywiście lubię się wysypiać i leżeć z brzuchem do góry, ćwicząc uda i jednocześnie wpieprzając czekoladę drugą ręką, to JA TO MOGĘ ROBIĆ OD PAŹDZIERNIKA DO CZERWCA, nie muszę mieć od tego specjalnie 3 miesięcy.
Co mam na wakacjach?
Pierdyliard godzin wolnego czasu, w którym MYŚLĘ, MYŚLĘ i MYŚLĘ i MYŚLĘ i MYŚLĘ i rozkminiam all day, all night. Mam wrażenie, że nawet jak śpię to myślę. Mam 10000000 obowiązków, papierów, dokumentów, wniosków do składania, doglądania, poprawiania. Milion dentystów i praw jazdy, WIĘCEJ ZASRANYCH STRESÓW NIŻ PRZEZ 10 MIESIĘCY OSTATNIE
Mam mnóstwo listów do napisania i co chwile doładowuje konto bo większość moich bliskich, ja wpizdu daleko i nie mogię widywać ich codziennie jak tylko nagle tego zapragnę.
Ok, mam fajny dom, fajną miękką trawę, spoko psa, mamę i tatę, za którymi będę już niedługo tęskniła, rower i nieograniczony internet.
Ale! To nie to. It's not this. Coś jak to, ale nie to. Mam wrażenie, że nie mogę się tym w pełni cieszyć bo coś nie daje mi spokoju.
Chwile temu natknęłam się na prześmieszną reklamę, na której była reklama szamponu z napisem "Szampon do włosów normalnych", a obok identyczna butelka z napisem "Szampon do włosów popierdolonych". Noi właśnie ! Stąd moje pytanie, jak mówicie ludziom, że chcecie mieć z nimi NORMALNE relacje, NORMALNY kontakt, NORMALNE stosunki, to tak właściwie, to jaki to jest !?
JAKI To jest ten NORMALNY ? Bo mam wrażenie, że normalny i tak zawsze jest popierdolony.
#Wakacyjna fota jak tańczę zumbę, szkoda tylko, że do "Co jest ze mną nie tak"