Czasem, zdarza mi się, tak zupełnie po prostu, że wstaje z łóżka i czuje się szczęśliwa. I chociaż juz po sekundzie, gdzieś w głowie układa się lista rzeczy, faktów, które mówią przeciwko, które krzyczą 'idiotko wcale nie jest dobrze. Ale nie byłabym tym kim jestem gdybym potrafiła słuchać rozumu, częściej niż serca. I wiem gdzie leży początek mojego szaleństwa. Dzisiaj jest co miesięczna rocznica. Ale to juz wiesz. Każdego 3, od lipca bije się w pierś, pluje sobie w brodę i składam oczy ku niebu, łudząc się, że to nie miało znaczenia. Ale miało. Ja to wiem. Ja tamtego dnia, zrozumiałam, że juz nigdy nie powiem Ci że kocham. Że nigdy tego nie zrobiłam.
Czasem zdarza mi się, tak bez powodu, że kładę się spać z ogromną ochota porzucenia tego wszystkiego. Całego tego syfu. To że sama, świadomie wybrałam taką właśnie drogę, nie zmienia faktu, że nie jest wcale łatwa. Łatwo jest tylko patrzeć na to z boku i kiwać głową, mówić że to bez sensu. Ale cholera jasna co ma w takim razie sens? Ja wiem. Ma go wszystko. A raczej wszystko w co sam go wsadzisz. Możesz mi wpierać, że kochanie ludzi na odległość nie ma sensu, tak samo jak ja Tobie że twoje dzisiejsze śniadanie też go nie miało.
Czasami zdarza mi się, że nachodzi mnie ochota aby napisać na photoblogu długą notkę o tym i o tamtym. Jednak za każdym razem myślę sobie 'po co, i tak nikt tego nie czyta'.
Kocham Cię Głupku ! :(
<333