Maciej spojrzał w stronę drzwi. Wiedział, że zaraz stanie się coś strasznego i nic nie może zrobić, aby to coś powstrzymać. Od zawsze potrafił wyczuć moment zagrożenia, tłumaczył to sobie tym, że jako profesjonalna szuja musi być przygotowany na wszystko. Paniczny strach ogarnął całe jego ciało, zdał sobie sprawę, że nie ma żadnej możliwości ucieczki. Musi stać, patrzeć na wielkie dębowe drzwi i czekać na nieuchronne. Nie miał jednak zielonego pojęcia, jak w tym przypadku zdefiniować nadchodzące nieuchronne. Diabeł z wielkimi rogami, kopytami i kosmatym ogonem nie pasował do jego wierzeń ani wyznań. Odpadały również różnego rodzaju czarownice, czarodziejki i tym podobne kobieciny machające patykami, różdżkami czy kociołkami. Był na to zdecydowanie za duży. Jedyne logiczne zagrożenie, jakie przeszło mu przez myśl, to teściowa, ale ta znajdowała się tysiące kilometrów od niego, na innym kontynencie, więc to chyba również pudło. Postanowił dać sobie spokój ze zgadywankami i po prostu przekonać się na własne oczy, co tak naprawdę zagrażało jego życiu.
Nie minęły trzy sekundy, nim w drzwiach gabinetu stanął niski mężczyzna o wątłej posturze. Trzymał pod pachą plik notatek opatrzonych olbrzymią pieczątką ŚCIŚLE TAJNE. Zimnym wzrokiem omiótł cały pokój, zapewne zapamiętując każdy, nawet najdrobniejszy detal. Biło od niego wonią taniego alkoholu i drogich perfum. Ubrany był dość nietypowo, na pewno nie jak każdy szanujący się obywatel. Miał na sobie szary garnitur zapinany na dwa guziki, kamizelkę w kolorze musztardy oraz śmieszny krawat. Maciej był prawie pewny, że projektant tej awangardowej części garderoby przeżywał w tym czasie jakiś kryzys. To, co przykuło uwagę prezesa znajdowało się jednak dużo niżej.
Obok nogi nieznajomego siedziało małe stworzonko, które można by nazwać psem, gdyby nie całkowity brak łap. Maciej nigdy nie widział czegoś podobnego, więc doszedł do wniosku, że to tylko wytwór w jego głowie, często poddawanej działaniu marihuany i whisky. Przybysz naprężył się jak struna i wybełkotał kilka, ledwie rozumianych słów, wypuszczając przy tym z niewiarygodną szybkością powietrze z wąskich ust.
-Kontrola podatkowa! Widzę, że panu się dobrze powodzi. To źle. Postaramy się to zmienić. uśmiech, jaki zagościł na jego twarzy tylko potwierdzał wypowiedziane przed chwilą zdania.
A więc to tak wygląda nieuchronne... Diabeł byłby chyba milej widziany w progach tego gabinetu. Nie było jednak czasu, żeby się nad tym zastanawiać. Priorytetem stało się ratowanie własnej skóry, choćby kosztem zamknięcia firmy i zwolnienia sześćdziesięciu pracowników. Więzienie zdecydowanie nie było miejscem dla Macieja. Należało się opanować i powoli zaproponować ofiarowanie pokaźnej sumy, w zamian za zostawienie w spokoju wszelakich papierów i świstków, których i tak było za mało, biorąc pod uwagę lata działalności firmy.
-Niech pan nawet nie myśli o proponowaniu mi łapówek. Praktycznie rzecz biorąc jest już za późno na cokolwiek. Za te wszystkie oszustwa podatkowe, narkotyki w biurku i biznes pornograficzny posiedzi pan kilka lat.
Na skronie Macieja wystąpił zimny pot. Skoro ten pokurcz wiedział o trawce i piwniczce, z której uczynił mini studio filmowe, to co powie o...