"NIE WIERZĘ W NIC, nie pragnę niczego na świecie,
WSTRĘT MAM DO WSZYSTKICH CZYNÓW, drwię z wszelkich zapałów:
Posągi moich marzeń strącam z piedestałów
I zdruzgotane rzucam w niepamięci śmiecie...
A wprzód je depcę z żalu tak dzikim szaleństwem,
Jak rzeźbiarz, co chciał zakląć w marmur Afrodytę,
WIDZĄC TRUD SWÓJ DAREMNYM, MARMURY ROZBITE DEPCE, PLĄCZĄC KRZYK BÓLU Z ŚMIECHEM I PRZEKLEŃSTWEM.
I jedna mi już tylko wiara pozostała:
Że KONIECZNOŚĆ JEST WSZYSTKIM, WOLA LUDZKA NICZYM -
I jedno mi już tylko zostało pragnienie
NIRWANY, w której istność pogrąża się cała
W BEZWŁADNOŚCI, w omdleniu sennym, tajemniczym
I NIE CZUJĄC PRZECHODZI Z WOLNA W NIEISTNIENIE."
Nie lubię, kiedy tak łatwo zmienia mi się nastrój.
Nie lubię, kiedy nie wiem czego chcę.
Nie lubię, kiedy nie mam już sił.
"Czy warto było kochać tak, aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?
Bez żalu nie...!"
Ale ja żałuję, żałuję bardzo...., że jestem taka głupia i nieodważna....