Z biegiem czasu patrze na wszystko wokół i nie moge zwyczajnie nadziwić się jak to wszytsko sie zmieniło. Przyjaźnie zwyczajnie sie ulotniały, ludzie przychodza i odchodzą, zmieniają sie nie do poznania, niektórzy popełniają ciagle te same błędy. Człowiek stoi pośród tego wszytskiego bezsilny, patrzy z niedowierzaniem na dawnych przyjaciół którzy chlają, bawią sie do upadłego w myślach zdając sobie sprawe że dawno juz sie w tym wszytskim zatracili, ale nie potrafi juz nic z tym zrobic, albo nie chce. Zawsze próbowałam wszytko składac w całośc, dopasowywać, dbać o lepsze jutro ale w tych czasach jeśli cos sie psuje kazdy woli zamienic to na nowe. Więc skoro tak jest niech tak będzie. Do czerwca i spierdalac z tego kraju jak najszybciej, jak najdalej (;. Potrzebuje nowego otoczenia i chyba prawdziwego przyjaciela.
z uniesień - zostało mi uniesienie brwiami,
ze wzruszeń - wzruszenie ramionami