Jezu, co za beznadziejny dzień.
Jestem smutny, a zarazem zły.
Przygnębiony, ale szczęśliwy.
Fajnie że w końcu poznałem osobiście "nowego" kuzyna.
Ziomek spoko w chuj!
Całą drogę do parku modliłem się żeby Nas nie zabił na motocyklu, ehehe.
Coś czuję że dni Sycowa będą mega!
No ale trzeba żyć teraźniejszością, jest źle, idę spać, dobranoc.