Mi w takich momentach przypomina się nauczycielka angielskiego (żeby było jasne: nie mam kompleksów, patologicznej rodziny, czy samych traumatycznych wspomnień z dzieciństwa - po prostu się przypomniała) która każe mi zacząć wypowiedź słowami: "In da pikczer aj ken sii..." - a skończyć odpowiedzią na tytułowe pytanie.
W tym momencie zaczynają się schody, gdyż sami na pewno nie raz łapiemy się na tym, że to, co dla innych zdaje się być oczywistym i nic nie znaczącym obiektem/zdjęciem/obrazem, nam mówi zupełnie co innego. Akurat TO zdjęcie jest pod tym względem szczególne, a jeżeli ktokolwiek tu kiedyś zajrzy, może zastanowi się najpierw co widzi, (wiem że to brzmi jak psychotest) a dopiero potem doczyta resztę tego wpisu. Dobra, pisząc tę rozkminę próbowałem oddalić od siebie moment w którym zacznę pisać "swoją wersję" (nie to że się boję wylewać przemyślenia, po prostu jestem ścisłowcem - tancerka przeważnie kręci się odwrotnie niż zegar), ale dłużej po prostu nie wypada się od tego uchylać. Zatem: mamy tu kropkę i chmurkę na niebieskim tle... Ta kropka zdaję się być (sądząc po blasku dookoła) słońcem, a więc gwiazdą. Metafora "sięgnąć gwiazd" kojarzy się z wyścigiem szczurów, osiąganiem sukcesów, pracą, pracą, pracą. Leniem nie jestem, ale jak widać na powyższej fotce gwiazdą, którą osiągniemy jako pierwszą jest nasze słońce, które jest TYLKO czarną kropką (tak zwany "wysad"?) - żadnej świetlanej przyszłości, sama czerń. Dalej, niebo - oaza spokoju, momentu "stopklatki" w naszym szybko gasnącym życiu. O ile nie leje deszcz, warto czasem zatrzymać się i spojrzeć w górę. Zachwycić się ciszą, świeżym powietrzem. Nawet, gdy to zdjęcie zostało zrobione w atmosferze cholernie głośnej muzyki i warstwie fruwającego kurzu sięgającej kilku metrów...
Kostrzyn n.O 05 VIII 2007 - Niebo nad przystankiem woodstock :)
Ps: Tancerka, która zawsze z początku kręci "mi" się odwrotnie niż zegar jest tutaj:
http://www.joemonster.org/art/8030/Test--Sprawdz-czy-panujesz-nad-swoim-umyslem