Był blady jak niebo, bez cienia uśmiechu, jak wicher do lotu sie rwał.
Zapragnął spróbować, sam sobie na przekór, więc stanął na szczycie wśród skał.
Szum morza złowieszczy, dobiegał z oddali, jak gdyby miał skończyć sie świat.
On jednak nie widział ni burzy, ni fal i gdy skrzydła rozwijał na wiatr.
Szalony Ikar, uwierzył w siłe swoich rąk.
Szalony Ikar, przekroczyć chciał zaklęty krąg.
Szalony Ikar, uwierzył w siłe swoich rąk.
Szalony Ikar, przekroczyć chciał zaklęty krąg.
Szalony Ikar, uwierzył w siłe swoich rąk.
Szalony Ikar, przekroczyć chciał zaklęty krąg.
Szalony Ikar, uwierzył w siłe swoich rąk.
Szalony Ikar
Na ościerz ramiona otworzył do lotu, choć serce wypełniał mu strach.
Lecz wiedział, że musi, że wreszcie jest gotów, że wolność ryzyka ma smak.
Wciąż wyżej i wyżej, do słońca szybował aż znikną i spłoną jak ćma.
Tak wielu Ikarów się rodzi od nowa, a wyścig szaleńczy wciąż trwa, wciąz trwa, wciąż trwa.
Szalony Ikar, uwierzył w siłe swoich rąk.
Szalony Ikar, przekroczyć chciał zaklęty krąg.
Szalony Ikar, uwierzył w siłe swoich rąk.
Szalony Ikar!
To o mnie xD
Pozdro dla wszystkich komentujących i dla nie komentujących też, żeby skomentowali :D