Ciemność mnie ogarnęła,
ponieważ oczy szczelnie zamknęłam,
lecz strachu wewnątrz nie czuję,
w świadomość snu ulatuję...
Mgła o kolorze srebrzysto-białym,
topi me myśli w oceanie małym,
a ciało moje dryfuje bezwładnie
i nie boję się,że wyląduje na dnie...
Ciało nagle unosi się w górę,
a mgła wilgocią zrasza mą skórę.
Coś ciągnie mnie na wyżyny marzeń
i coś w świadomości zakazuje wrażeń...
Stopy w puszystych obłokach utkwione,
w bezruchu-jakby sznurem splecione,
czekają,bo umysł mój na coś czeka
i myśli każą ruchu zaniechać...
Ty z mgły srebrzystej powstałeś
i zmysłom moim się ukazałeś,
a gdy ustami ciebie dotknęłam,
mara senna natychmiast zniknęła...
Do uszu moich teraz dźwięk się dobija
i wszystkie sny brzmieniem zabija,
a ja zmuszona raj swój porzucić,
do tęsknoty i bólu muszę powrócić...