Miałem dziś lekcje na 8;25 więc trochę dłużej pospałem. Poszedłem półprzytomny na pierwszą fajkę, która za każdym razem smakuje zajebiście. Wsiadłem do autobusu, jak zwykle jest to czternastka, dosiadła się Martyna i pojechaliśmy do szkoły.
Pierwszą miałem historię, z której podarowała sobie nas pytać - całe szczęście bo nawet do niej nie zajrzałem.
Angielski, a po angielskim wreszcie dokończyliśmy nasz występ mikołajkowy. Moja klasa wypadła całkiem nieźle.
Pisaliśmy sprawdzian z fizyki, który poszedł mi tak tragicznie więc nie wiem co będzie z oceną na semestr.
na wfie zaliczaliśmy gimnastykę i dostałem na semestr 3 hahahahaha, co za beznadzieja zawsze miałem 5.
Czekam właśnie na siostrę przez, którą nie poszedłem dzisiaj na siłownię, bo mamy piec pierniki.
Co do planów na wieczór to pewnie jak zwykle wybiorę się z Asią i psem do Kacpra i Zuzy.
Zastanawiam się jak to będzie z wakacjami, z kim pojadę na moje obiecane przez tate obozy, bo w sumie pełno chętnych jest- i moi znajomi ze szkoły + jeszcze ludzie z tegorocznego obozu. Pewnie wyjdzie jak wyjdzie i pojadę sam. Co w sumie jest super opcją bo poznam pełno nowych ludzi.
Zdecydowałem,że w ferie wracam na snowboard. nie moge się już doczekać, jeszcze dwa miesiące i będę śmigać po polskich(niestety) górach.
Dorzucam piosenkę której aktualnie słucham, jedną z moich ulubionych;
Red Hot Chili Peppers - Dani California