Ostatnio zbyt często zajmuje się tym co nietrzeba. Pomijam to snucie rozterek. One zdaje się być chwilą relaksu, mało owocnym oczyszczeniem z przekleństw, którymi życie dysponuje.
Funkcjonuje trzeźwo, ale na wyczerpaniu. To najbardziej niekorzystna część naiwnej próby poprawienia sobie humoru. Na szczęście zdala od siebie trzymam w tym stanie kurewsko nieprzychylną rzeczywistość. Każde "wszystko" wydaje się zbyt mało ambitne, muszę się pozbyć tego wrażenia. Skoro "wszystko" znaczy Ona - to jest to raczej przerost ambicji.
Leżę, a Serce daje wyraźny znak o sobie. Nie krwawi, za to bije w taki sposób, że niespobób o nim choć na chwilę zapomnieć. To mnie martwi. Na szczęście mogę sobie tłumaczyć, że istnieje wyjaśniający to lekarski bełkot...
Jeśli jestem świadom swoich głupich posunięć, nie nakrywam ich płachtą kłamstewek i błachych tłumaczeń to czy nie powinienem nazywać się masochistą, nie jest tak... W takich chwilach jak ta czuje się najmniej istotny, choć tak wiele mam do opowiedzenia Światu. A znacznie więcej chciałbym mu tych opowieści skraść.
Pamiętasz swoje samotne dni. Hiperbola Twoich zmysłów ukazywała ten sam obraz.