Szybki rzut oka na religie by zrozumieć czemu sadyzm "zachwyca". Liczba ateistów wzrasta i to nie ma nic wspólnego z brakiem Boga, który rzeczywiście nie istnieje... Kim w dzisiejszych czasach jest katolik? Draniem? Raczej nie. Naiwniakiem? Może. Popychadłem? Tak? Dzisiaj wiara ma bardzo mało wspólnego z nadzwyczajnością, cudami i darami. Na dzień dzisiejszy każdy wierzący to socjopata, który nie radzi sobie z życiem na tle społeczeństwa przepełnionego ludźmi bez wiary. Takim ludzią jest żyć ciężej, bo ich idea jaką jest Bóg umiera. Idea, która trąci przekonaniem o wynagrodzeniu za bycie poprawnym, bo przecież ciężko jest ludzią robić coś, za nic. Jednak człowiek nauczył się naginać zasady nie tracąc jednocześnie przekonania o byciu dobrym. Być może sęk tkwi w czym innym i po prostu poprzeczka moralności zwyczajnie została obniżona.
Czy moja wyobraźnia, która podsuwa mi zestaw możliwych wydarzeń przez, które do tego doszło się nie myli. Może różnego rodzaju używki przypadły upośledzonej życiowo młodzieży do gustu, bo zamiast się modlić mogli w szybki sposób odkryć swoje ukryte ja: dzielne, odważne, przpełnione pomysłami. Albo zwyczajnie pragneli rozrywki. Być może niektórzy z nich przekonali się z czasem, że ten super zarekomendowany przeze mnie chlam ma potworne skutki uboczne. Zawsze zostaje alkohol, który robił wielką furore wśród naszych rodaków, za nim zostaly rozpowszechnione wszelakiej maści dragi dzięki, którym mogli odbyć kosmiczną eskapade... I być może jeden palant namówił drugiego, trzeci był dość głupi żeby w to bezmyślnie brnąć. A czwarty choć inteligentny, to wszedł na drogę bez wyjścia, zanim się ocknął z kosmicznego transu. Piąty żyje szczęśliwy i lubi sobie przyćpać choć wcale nie jest diabelską istotą, która ma przywilej życia w dostatku niezależnie od tego co zrobi podłego.
Co dalej dzieje się z tymi ludźmi? Jedni piją, drudzy palą, trzeci karmią się psychotropami. Wszystko trafia do tych najfajniejszych, z których rodzice zrobili narcystyczne potwory o przerośniętym ego, którzy wytarzani w gównie dalej myślą, że pachną. Ślepi, bo wydłubali im ślepia prawości i zdeptano ich wewnętrzną empatie już w dzieciństwie. Zatruto instynkt żeby podświadomość reagowała śmiechem na krzywdę ludzką.
Z czasem dowiadujesz się, że Twój przyjaciel też zgodził się na kosmiczny incydent. Nieważne już jest jakie były tego okoliczności, czy to był zakład, czy po prostu rzygał pod siebie i wmówili mu, że po tym mu przejdzie. Ty zaczynasz mieć ochotę. Niewielką? Żadną? Za tydzień przyjaciel dodaje, że pół szkoły się faszeruje i z dumą przyznają, że brało pierwszy lepszy podjebany chemicznymi środkami towar. (Reszta szkoły jest inkognito. To Ci bardziej rozsądni).
Zastanawiasz się kiedy przyjdzie Twoja kolej, czy to jest nieuniknione, czy dasz radę żyć bez tego. Jasne, że dasz! Tylko jak kurwa żyć w zepsutym przez używki społeczeństwie na tej hedonistycznej rozpadlinie, ktora powiększa się wraz z upływem czasu. Bezkresny wyścig, pełen alkoholu, seksu i pieprzonych narkotyków. (Brzmi jak wyzwanie, większość się go podejmuje. Brzmi zachęcająco, ale nie dla wszystkich). Czy tu chodzi o to, żeby nie różnić się od innych i robić to co oni. Przecież bycie socjopatą wcale nie oznacza jakiegoś upośledzenia umysłowego. To jest prawdziwe bycie innym. A nie usilne wmawianie sobie wysmarowanej podkładem nastolatki, że jest się inną, kiedy zabawia się z dilerem za działke jak jej koleżanka z bloku obok. Każdy się różni pod względem wyglądu lub innych charakterystycznych dla naszych korzeni i wychowania cech, lecz mentalnie większość ludzi jest identyczna.(...)
Tak. Jak tak dalej pójdzie życie z Bogiem na ustach stanie się jakąś chorą fantazją erotyczną, bo dzisiaj ten kto wierzy w ideę ładu i porzadku jest wyrzutkiem.
http://www.youtube.com/watch?v=AHOLuYP0w98&feature=fvwrel