Opowiadając o tej sesji, nie mogę zapomnieć o pewnym fakcie, który miał miejsce niedługo przed nią. Nie wspomnę już, że poranek był tak deszczowy, że byliśmy o krok od odwołania całego przedwsięwzięcia. Kiedy zaś dowiedzieliśmy się iż Allah jest nam łaskawy i na kilka godzin przetrze niebo, okazało się, że w jedno z moich szkiełek nie pracuje tak jak powinno. Silnik autofokusa jawnie się męczył, cały układ aż buczał - na godzinę przed wyjściem przyszło mi rozkładać całą mechanikę obiektywu. Problem usunąłem, ale kilka przekleństw pod adresem losu poszło.
Ktoś powie, że mogłem używać manualnego nastawu ostrości. Niestety... W moim obiektywie, pierścień nastawu nie jest mechanicznie połączony z układem optycznym. Zmiana parametrów następuje pośrednio - poprzez silnik właśnie. I tak przyszło mi na myśl, że nasi pradziadowie nie mieli takich bajerów jak my - a co za tym idzie, nie mieli takich problemów. Na pamiątkę i na przestrogę - fotografia stylizowana na wiek XIX ;)
Użytkownik kotschroedingera
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.