Poniosło mnie - Gigerowski duch napadł mnie znienacka i nie chciał puścić póki spod palców nie wysnuje się nitka odrobiny surrealistycznej abstrakcji. Organicznie niepokojącej formy, która nie ma za zadanie nieść jakiegokolwiek sloganu.
Nie lubię rzeczywistości - nie dlatego, że "kopała mnie w zadek". Kopała tak samo jak innych - to nie powód by od razu przybierać się w patos depresyjnego imperatywu by nieść slogany o smutku, nadziei, umieraniu czy "lepszym jutrze".
Nie wkładam pstrokatego szlafroka altruizmu, nawet nie staram się krzesać iskier emocji na zawilgotniały chrust egzustencji. Nie lubię pawich piór idei, zatykanych na zamszowych czapkach, po to by wyglądały choć odrobinę dostojniej.
Dlatego też - wyzbywszy się checi przekazania jakiejkolwiek treści, zamykam oboje ust.
O sobie: Istnienie w przestrzeni Schrödingerowskiej zawsze ma charakter schizofrenicznej podróży przez zjawiska zwyczajnie niezwyczajne. W superpozycjach kwantowych, nie jest łatwo przyczesywać kocie wąsy...
Fotografie są własnością Kota Schrödingera vel Lazar - chyba, że fotografia sygnowana jest inaczej. Niezależnie od tego - wykorzystanie i wszelkie działania wspomniane przez ustawę o ochronie praw autorskich, tylko za zgodą autora.
Jeżeli masz ochotę skorzystać z mojego numeru GG - zapraszam serdecznie. Proszę Cię tylko byś się przedstawił/a - rozmawiam z ludźmi a nie z numerami komunikatora - lubię wiedzieć kogo mam zaszczyt gościć...
Łódzkich fotopstrykaczy zaś, serdecznie zapraszam do wspólnych fotowycieczek...