"Lilith, demon dnia szóstego, dnia mych narodzin."
A zegar tyka tik tak, tik tak, i wybija godzine w której, na krótki moment świat przypomni sobie, że istnieje ktoś taki jak ja. Będą czuli się w obowiązku skłdać mi życzenia, kiedy nie mogą się zdobyć na zwykłe pozdrowienie na ulicy. A to i tak nic nie zmieni. Zatrciłam siebie i udało mi się w końcu obudzić, lecz mój sen trwał za długo, rzeczy się pozmieniały. Niektórzy ludzie odeszli, a niektórzy odchodzą, a ja muszę na to patrzeć, gdyż spóźniłam się i nie jestem już w stanie ich zatrzymać i choć niektórzy ludzie pojwili się w moim życiu, strata boli potwornie i zostanie po niej blizna na zawsze. Moje ciało jest już naznaczone przez zbyt wiele blizn, ran i cierpień. Nie wiem ile jeszcze wytrzyma.
I tak zaczął się rok 2010 pełen smutku i przemyśleń.