Miałam jechać do Chorzowa ażeby tam radośnie spędzić własne urodziny a tu rozpoczęli sezon grzewczy. A jako, że rozpoczynanie sezonu grzewczego w nowowyremotowanej łazience przecież nie jest najprostszym zajęciem na ziemi, kaloryfer postanowił się rozpierdolić i zalać mieszkanie, aj waj! I tak zwane gówno. Znaczy ogólnie rzecz biorąc SHIT HAPPENS.
Albo mi ktoś zapoda jakiś super kjur na czkawkę albo umrę. Cały dzień chodzę i szczekam :|